sobota, 3 lutego 2018

Narzekanie

Krótkie narzekanie. Próbuję uciec od politycznej czy społecznej chwilowości i patrzeć na otaczająca mnie rzeczywistość z pewnego oddalenia. Nie zajmować myśli wydarzeniami dnia, pomimo tego, że stanowią część większego procesu. Ucieczka ta jest trudna, jeśli nie skazana na niepowodzenie. Napisałem o polityczności w jednym z blogowych wpisów. O tym, że włazi i rozpycha się i nie daje odpocząć. Ale przyjąłem pewne założenie: nie komentuję (może powinienem?) leśnych tortów z czekoladowymi wafelkami, ani nagonki rodem z 68 roku, czasów tuż powojennych (II wojna świat.), czy dwudziestolecia międzywojennego, ani historii pisanej paragrafami ani nie silę się na ekspercką znajomość himalaizmu zimowego, nie wypowiadam się na temat butów ani płaszczy modnych tej zimy i noszonych przez wiadomo kogo, staram się omijać szerokim łukiem własne chętki do tragikomicznego naigrywania się z postaci, które są idealnymi kandydatami do tragikomicznego naigrywania się z nich, pomimo tego, że miliony ludzi w nich wierzy i nie dostrzega ich tragikomizmu, nie wspominam o ludziach przesiąkniętych jadem i myślących tym jadem, ani całej armii przyklaskiwaczy, a nawet o całej masie tych uwznioślonych wiarą we własną rację i nawet nie dopuszczających myśli o racji innych, gdyż myśli innych muszą krążyć w oparach absurdu i błędów. 

Ale do kurwy nędzy, jak wiedzę słowo naród i narodowy odmieniany na wszelkie możliwe sposoby i we wszystkich możliwych kontekstach, to mam ochotę wyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz