wtorek, 6 marca 2018

Miało byc o piramidzie a wyszło o kamieniach, złocie i zaklętej w nich całkiem nieżywej nieśmiertelności

Nie jestem pewien, ale mam wrażenie, że od dawien dawna, a pisząc od dawien dawna, piszę o tysiącach a nie dziesiątkach lat, pochówek miał istotne znaczenie. Szczególnie istotne, dla tych , którzy byli sławni i bogaci, sławą i bogactwem dostosowanym do ich własnych czasów. Może dla tych mniej sławnych i bogatych, też miał, ale brak sławy i bogactwa, nie pozwalał na pochówkowe szaleństwa. Ci sławni i bogaci, mieli, jak sądzę, trochę skrzywioną perspektywę i trudno im było pogodzić się, że po śmierci przestaną być sławni i bogaci, a zgniją jak ci zwykli, najzwyklejsi, co przecież mogło rozwalić każdy hierarchiczną strukturę społeczną, gdyby ci niżsi dostrzegliby podobieństwa zgnilizn. Żeby utrzymać porządek i utrwalić wieczną tradycję, należy właściwym zmarłym zapewnić właściwą pośmiertną odprawę. Taką, żeby po wsze czasy, każdy mógł stwierdzić, że tu spoczywa nie jakiś tam kmiot co pasał gęsi, ale prawdziwy Heniek Zdobywca, który podbił siedem wiosek, zgwałcił piętnaście kobiet i trzech chłopców, porywał w niewolę i przywłaszczał krowy.

Można oczywiście zrobić odpowiednią oprawę: fanfary i sztuczne ognie, kolorowe orszaki i tłumy na miarę możliwości. Ale pamięć ludzka jest słaba, zawodna i trudno wyobrazić sobie, że ktoś za milion lat będzie pamiętał, jaki ten Heniek miał zajebisty pogrzeb. Można trochę wspomóc pamięć i układać pieśni o gwałtach i porywanych krowach, okraszając to smokami, siedmioma górami i Jormungandem, można snuć opowieści o rodowodach sięgających Odyna czy Ozyrysa. Dobre pieśni i niezłe rodowody potrafią trwać. Ale zawsze wątpliwość wkradnie się w Heńka ducha: czy aby to jest wystarczające trwanie? Heniek głupi nie jest, słyszy, jak pieśni o całkiem niedawnych bohaterach śpiewane są rzadziej i z mniejszym zaangażowaniem a postacie w rodowodach blakną. 
 
Heniek Zdobywca musi sięgnąć po coś więcej, coś co nigdy nie przeminie, coś co upamiętni jego wyjątkowość i rozpanoszone ego po sam horyzont zdarzeń. I w końcu znajduje odpowiedź: kamień i złoto. Czyli najlepiej zostać pochowanym z mnóstwem złota pod stertą kamieni. Ta sterta ma podwójną funkcję (ma jeszcze kilka ale w tym kontekście ma te dwie): trudno ją rozwalić zwykłymi środkami i trudno dostać się do złota, które przecież ma mu towarzyszyć po wsze czasy, a leżąc sobie zmarłym, trudno opędzać się od rzezimieszków i plądrowników. I tak jakoś się złożyło, że zaczęło się niewielkich kurhanów, kamiennych kręgów, coraz większe kurhanów i większych kamieni a skończyło na ponad 6 000 000 000 kilogramów kamienia, co i tak na niewiele się zdało, przynajmniej w kwestii złota. 
 
Myśl, że Heniek jakiś czasów przetrwa po wsze czasu w kamieniu i złoci, nie daje spokojnie zasnąć innym Heńkom, którzy także poczuli zew swej wyjątkowość i ścierpieć nie mogą zawodności pamięci i tępią złych Heńków a ciosają tych dobrych, bo na odpowiednią ilość złota nie mogą sobie pozwolić. Mają coś więcej niż nadzieję, że ich wyjątkowość także spotka się ze zrozumieniem Heńków następnych a zwyczajność ich śmierci i murszejące pokłady pamięci da się przeciwstawić trwałości uszlachetnionych materiałów naturalnych.

Tak to właśnie jest. Miałem napisać o czymś zupełnie innym a zagłębiłem się w wielkość wielkich i obraziłem wielu Henryków, za co przepraszam. Planowałem napisać o piramidzie. W takim razie o piramidzie napiszę następny wpis a ten niech będzie nazbyt rozbudowanym wstępem, a jednocześnie samodzielnością, ze wstępem, całym szajsem w środku i błyskotliwą puentą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz