sobota, 11 sierpnia 2018

O jaskiniach czyli czytając ‘Księgi Jakubowe’ Olgi Tokarczuk


Czytając „Ksiegi Jakubowe” Olgi Tokarczuk zaglądam w sieć, aby sprawdzić i poszerzyć, bo moja wiedza na temat tamtych czasów i miejsc jest nikła i płytka. Historia zaczęła się w jaskini. A ta jaskinia jest całkiem nieopodal wsi Korolówka, czyli tam, gdzie prawdopodobnie urodził się bohater powieści. Tak zaczęła się snuć historia, gdyż zdarzył się tam jaskiniowy cud i wcale nie chodzi o tygrysa szablozębnego. Ludzie się bali (w powieści) tej jaskini nieopodal wsi Karolówka, pomimo jej optymistycznej nazwy: Jaskinia Optymistyczna. Co prawda nie znali jej nazwy, bo jeszcze jaskinia nie miała nazwy bo nikt nie wiedział, że niedaleko wsi jest jaskinia. Jaskinia nieopodal wsi Karolówka przyszła na świat mniej więcej dwa wieki po wydarzaniach opisywanych w powieści. Zakładam, że zanim została odkryta miejscowi mogli coś na ten temat wiedzieć, ale co oficjalne odkrycie to oficjalne odkrycie. Są pieczątki i dokumenty. W końcu to nie Indianie odkryli Amerykę a tym bardziej Aborygeni Australię.

Jaskinia Optymistyczna to duża jaskinia, jedna z największych nam znanych: 230 km korytarzy. Można się zgubić. Gdy pani Olga Tokarczuk pisze o ‘”cudzie” w jaskini korolewskiej’ wcale nie ma na myśli Jaskini Optymistycznej w okolicy wsi Korolówka tylko dwie inne jaskinie: Jaskinię Jeziorną i Jaskinię Werteba. Czyli mamy trzy, wzajemnie nieodległe jaskinie: Optymistyczną tuż obok Korolówki, Jeziorną tuż obok wsi Strzałkowice oraz Werteba niedaleko wsi Bilcze Złote. Mając rower i jeden dzień można odwiedzić wszystkie.

I teraz przenosimy się na inny kontynent, ten, którego nie odkryli Indianie. Mieszkał tam Christos Nicola, który lubił nurkować i zwiedzać jaskinie. W swojej jaskiniowej pasji trafił do Jaskini Jeziornej i odkrył, że ktoś tam kiedyś mieszkał i wcale nie chodzi o machajrodona, ani nawet neandertalczyka, tylko zwykłą a może nawet niezwykłą grupę Żydów i nie byli to jacyś Żydzi szablozębni. Pan Nicola poświęcił długie lata aby poznać historię tej kilkudziesięcioosobowej grupy i w końcu dotarł nawet do tych, którzy w jaskini Werteba a następnie w jaskini Jeziornej przeżyli półtora roku, chroniąc się przed złymi ludźmi z karabinami, pistoletami i gazem. Niektórzy z ukrywających się nie wychodzili z jaskini przez prawie rok (344 dni), czym wygraliby olimpiadę w niewychodzeniu z jaskini, gdyby była taka konkurencja olimpijska (przy okazji ustanawiając wciąż niepobity rekord świata).

W ten oto sposób 38 osób przetrwało wojnę. Próbuję sobie wyobrazić, jak to jest siedzieć w całkowitych ciemnościach, z rzadka rozjaśnianych świeczką, wiedząc, że na zewnątrz tysiące kolegów, braci, wujków, ciotek i sióstr jest mordowanych, że uzależniony jestem od dostaw jedzenia od ludzi, którym za takie dostarczanie grozi śmierć i nie wiem kiedy to wszystko się skończy. I, kurwa, nie mogę sobie tego wyobrazić.

I film o tym nakręcono: https://www.youtube.com/watch?v=lG743iQYJho