Czytając
„Ksiegi Jakubowe” Olgi Tokarczuk zaglądam w sieć, aby sprawdzić
i poszerzyć, bo moja wiedza na temat tamtych czasów i miejsc jest
nikła i płytka. Historia zaczęła się w jaskini. A ta jaskinia
jest całkiem nieopodal wsi Korolówka, czyli tam, gdzie
prawdopodobnie urodził się bohater powieści. Tak zaczęła się
snuć historia, gdyż zdarzył się tam jaskiniowy cud i wcale nie
chodzi o tygrysa szablozębnego. Ludzie
się bali (w powieści) tej jaskini nieopodal wsi Karolówka, pomimo
jej optymistycznej nazwy: Jaskinia Optymistyczna. Co prawda nie znali
jej nazwy, bo jeszcze jaskinia nie miała nazwy bo nikt nie wiedział,
że niedaleko wsi jest jaskinia. Jaskinia nieopodal wsi Karolówka
przyszła na świat mniej więcej dwa wieki po wydarzaniach
opisywanych w powieści. Zakładam, że zanim została odkryta
miejscowi mogli coś na ten temat wiedzieć, ale co oficjalne
odkrycie to oficjalne odkrycie. Są pieczątki i dokumenty. W końcu
to nie Indianie odkryli Amerykę a tym bardziej Aborygeni Australię.
Jaskinia
Optymistyczna to duża jaskinia, jedna z największych nam znanych:
230 km korytarzy. Można się zgubić. Gdy pani Olga Tokarczuk pisze
o ‘”cudzie” w jaskini korolewskiej’ wcale nie ma na myśli
Jaskini Optymistycznej w okolicy wsi Korolówka tylko dwie inne
jaskinie: Jaskinię Jeziorną i Jaskinię Werteba. Czyli mamy trzy,
wzajemnie nieodległe jaskinie: Optymistyczną tuż obok Korolówki,
Jeziorną tuż obok wsi Strzałkowice oraz Werteba niedaleko wsi
Bilcze Złote. Mając rower i jeden dzień można odwiedzić
wszystkie.
I
teraz przenosimy się na inny kontynent, ten, którego nie odkryli
Indianie. Mieszkał tam Christos Nicola, który lubił nurkować i
zwiedzać jaskinie. W swojej jaskiniowej pasji trafił do Jaskini
Jeziornej i odkrył, że ktoś tam kiedyś mieszkał i wcale nie
chodzi o machajrodona, ani nawet neandertalczyka, tylko zwykłą a
może nawet niezwykłą grupę Żydów i nie byli to jacyś Żydzi
szablozębni. Pan Nicola poświęcił długie lata aby poznać
historię tej kilkudziesięcioosobowej grupy i w końcu dotarł nawet
do tych, którzy w jaskini Werteba a następnie w jaskini Jeziornej
przeżyli półtora roku, chroniąc się przed złymi ludźmi z
karabinami, pistoletami i gazem. Niektórzy z ukrywających się nie
wychodzili z jaskini przez prawie rok (344 dni), czym wygraliby
olimpiadę w niewychodzeniu z jaskini, gdyby była taka konkurencja
olimpijska (przy okazji ustanawiając wciąż niepobity rekord
świata).
W ten oto sposób 38 osób
przetrwało wojnę. Próbuję sobie wyobrazić, jak to jest siedzieć
w całkowitych ciemnościach, z rzadka rozjaśnianych świeczką,
wiedząc, że na zewnątrz tysiące kolegów, braci, wujków, ciotek
i sióstr jest mordowanych, że uzależniony jestem od dostaw
jedzenia od ludzi, którym za takie dostarczanie grozi śmierć i nie
wiem kiedy to wszystko się skończy. I, kurwa, nie mogę sobie tego
wyobrazić.
I film o tym nakręcono: https://www.youtube.com/watch?v=lG743iQYJho