niedziela, 2 czerwca 2019

Przyczyny i konsekwencje powodzi, czyli o odpowiedzialności zawodowej


Kiedyś natknąłem się na informację, iż około 50% obywateli RP wierzy, że Bitwa Warszawska 1920 roku, zakończyła się zwycięstwem dzięki aktywnemu udziałowi (źródło: https://oko.press/ponad-polowa-polakow-zgadza-sie-z-duda-ze-matka-boska-stoi-za-zwyciestwem-w-bitwie-warszawskiej/), zmarłej 1900 lat wcześniej Maryi z Nazaretu. Cóż, jedni wierzą w wolny rynek czy państwo, inni w komunizm, jeszcze inni w naród albo w szczęście z telewizora. Wiara, że martwa kobieta, wcale nie jest martwa, ale z nieokreślonego wymiaru interweniuje, na pewnej planecie układa nowe ścieżki prawdopodobieństwa, jest interesującym zjawiskiem, ale jeśli potraktujemy ją poważnie (albo przynajmniej ja potraktuje poważnie; albo jeszcze lepiej: potraktuje się poważnie), czyli uznamy, że po pierwsze Maryja z Nazaretu wcale nie jest martwa a po drugie będąc niemartwa, we współpracy z istotą, która jest jednocześnie jej ojcem, synem i przebranym za ptaka specjalistą od zapłodnienia przenoszącym nasienie w dziubku, wpływa na dzieje tego świata to wyzwolą się się całkiem logicznie uzasadnione konsekwencje. Szczególnie jeśli uwzględni się, że rzeczona osoba oraz wspomina istota, swoje decyzje podejmują uwzględniając określone zrutynizowane czynności, zazwyczaj będące połączeniem statycznej postawy i werbalnego, wielokrotnie powtarzanego przekazu. Połączenie tych faktów jest ważne, bo traktując je poważnie należy zastanowić się nad powodzią i wyciągnąć konsekwencje.



Projektując, budując, operując i robiąc tysiące innych rzeczy projektant, budowniczy czy chirurg ponosi odpowiedzialność za projekty, budowy i operacje. Może być to odpowiedzialność karna, cywilna lub zawodowa (np. prawo do wykonywania zawodu). W kwietniu okazało się, że jest sucho, bardzo sucho, zdecydowanie za sucho. Konsekwencje suszy są poważne, więc najlepszym rozwiązaniem jest zapomnieć o długofalowych i globalnych jej przyczynach i dalej produkować, konsumować. Ale z suszą można walczyć inaczej niż przez zapomnienie. Mianowicie można walczyć modlitwą, czyli wspomnianą wcześniej zrutynizowaną czynnością w statycznej postawie i werbalnym, powtarzanym przekazie. Jest to dobre rozwiązanie, bo tanie. Tak też uczyniono. Taki na przykład pan Romuald Kamiński (https://www.pch24.pl/bp-kaminski-prosi-o-podjecie-intensywnej-modlitwy-blagalnej-o-deszcz,67828,i.html) prosi o modlitwę o deszcz, więc inni modlą się o deszcz. Deszcz pada, ale za dużo tego deszczu i podtopienia, powodzie, zniszczenia i inne nieprzyjemne konsekwencje. Co jednoznacznie wskazuje, że modlący i apelujący o modły, nie zna się na swoim zadaniu, swojej pracy. Jego praca powoduje zniszczenia i straty więc powinien ponosić konsekwencje karne, cywilne i zawodowe (np. stracić prawo do wykonywania zawodu), gdyż jego umiejętności komunikacyjne z Marią z Nazaretu i jej ojcem, synem i ptasim specjalistą od zapłodnienia są wątpliwe i mają groźne konsekwencje. Apeluję, żeby traktować sprawę poważnie i konsekwencje, bo powaga i konsekwencja przyniosą skutki i odsłonią przyczyny. A ja nie chcę moimi podatkami wypłacać odszkodowań za straty spowodowane spartaczoną pracą innego człowieka.



I film: https://www.youtube.com/watch?v=fCBt21orGnE