piątek, 9 września 2022

To już (a może dopiero) szósta moja książka. Tym razem zbiór opowiadań. Czyli inspirującej lektury

Jest. Ebook "Odczytanie" w końcu jest dostępny. Nareszcie ukończony. Zapraszam do legimi: https://www.legimi.pl/ebook-odczytanie-rafal-harer...
O książce:
"Odczytanie" to opowiadania, których korzenie grzęzną w Starym Testamencie, a cierpkie owoce pozwalają spojrzeć z odmiennej perspektywy na biblijne historie. Harer spróbował zamknąć oczy i zapomnieć o setkach lat interpretacji, kolejnych warstwach osadów pozostawionych przez dysputy uczonych, oddzielić przekaz od wielowymiarowego labiryntu kultury i napisał tekst, który intryguje, wciąga i nie pozwala przejść obok obojętnie. Wyszedł z założenia, że powszechnie znane opowieści można przeczytać tak, jakby o tych historiach słyszało się pierwszy raz, jakby przypadkowa pokryta kurzem książka wpadła w ręce i wciągnęła opowieścią, tak jak potrafią wciągnąć opowieści o innych planetach i zamieszkujących je tajemniczych nieznanych postaciach. Z czystą kartą, bez założeń, uprzedzeń, pamięci zagłębić się w nieznany świat. A później przepisać, napisać od nowa.
Tym jest "Odczytanie": próbą spojrzenia na znane historie, jakby widziało się je pierwszy raz.
Dwanaście opowieści Starego Testamentu w nowej odsłonie, w odczytaniu, wyrosłych z niewiedzy i zapomnienia.
Info:
Redakcja: Paulina Zyszczak
Skład i łamanie: Kinga Dąbrowicz
Korekta: Anna Hat
Przygotowanie wersji elektronicznej: Andrzej Zyszczak
Okładka: Krzysztof Krawiec (wykorzystano rycinę: Lot i jego córki, 1530 r.,
autor: Lucas van Leyden)




sobota, 20 sierpnia 2022

Moje książki czyli ebookowa dostępność

Po dłuższej przerwie ebookowe wersje wszystkich moich książek są ponownie dostępne. Można je znaleźć na legimi: https://www.legimi.pl/autor/rafal-harer,ad16520/?filters=audiobooks,ebooks,epub,mobi,pdf,synchrobooks

Książek jest pięć: cztery powieści i zbiór opowiadań. A oto opisy z czwartych stron (momentami trochę drętwe a czasami trochę napuszone ale cóż, takie są i niech zostaną).



Pokolenie”.

Do czego prowadzi zbieranie truskawek? Czy Wentyl czuje się dobrze w swojej nowej skórze? Czy kanalizacja ma przyszłość? Jak wysoką wieżę zbuduje Piersiasta Ela? W co zainwestuje Łukasz? Jak stanąć na wysokości zadania? Gdzie się podziały panie prostytutki?

Na te i wiele innych pytań odpowiedzi najlepiej poszukać w nowej powieści Rafała Harera. Chociaż... to ryzykowne: nigdy nie wiadomo, czy i jakie odpowiedzi znajdziemy.

Pokolenie opowiada o tych, którzy urodzili się za wcześnie, żeby zapomnieć o jednym szaleństwie, i za późno, żeby w nie uwierzyć. O generacji, która pamiętając o jednym, nie mogła zachłysnąć się tym drugim. Usiadłszy na rozlazłej granicy gdzieś pomiędzy nimi, w zawieszaniu kontemplują chaos udający porządek i obłęd udający normalność.

Powieść o tych, których dzieciństwo kończyło się wraz z końcem systemu powszechnej szczęśliwości a młodość upływa na groteskowej adaptacji do otulonych euforyczną mgłą powidoków nowego porządku. To także książka o życiu: o życiu od pierwszego oddechu. Tak się zaczyna. Pierwszym oddechem, nocą, gdzieś w powiatowym szpitalu w mrugającym świetle jarzeniówki.

link bezpośredni: https://www.legimi.pl/ebook-pokolenie-rafal-harer,b742351.html



Gdzieś na peryferiach Układu zamordowano inżyniera. Ta śmierć odsłania pogmatwaną rzeczywistość wielkich finansów, władzy, skrywanych namiętności, wiary i tajemnic. Wiele wskazuje na to, że za zbrodnią stoją potężne siły, ale na Maitsoverde nic nie jest pewne. Poszlaki się plączą, dowody zamiast pomagać utrudniają dochodzenie, a każdy kolejny krok nie przybliża, lecz oddala od zakończenia śledztwa.

 W trzeciej powieści Rafała Harera przenosimy się w odległy Kosmos. Widzimy racjonalny, stechnicyzowany świat, który odsłania drugie oblicze pełne uczuć, słabości, nienawiści, szaleństwa i postępującego rozkładu. Ten nieusuwalny dualizm ukazuje obraz człowieka Kosmosu stworzonego na podobieństwo człowieka Ziemi.

link bezpośredni: https://www.legimi.pl/ebook-maitsoverde-rafal-harer,b904411.html




Czas wyruszyć w podróż. Pokonać mityczną drogę i stoczyć pojedynki z pułapkami nierzeczywistości. Przekraczać kolejne rozedrgane zasłony banału w poszukiwaniu wciąż oddalających się celów, równie trywialnych jak trywialne jest pytanie o sens ostatecznej konfrontacji dobra ze złem: wielkiej bitwy, dzięki której bogowie próbują odnowić i oczyścić świat. A może ta podróż jest ucieczką? Wytworem wyobrazi kreowanym na przekór tej powszechnie znanej rzeczywistości. A może snem, obrazem szaleństwa albo dziełem umierającego, spętanego w szpitalnych ścianach umysłu tworzącego obrazy tęsknoty za już niemożliwym.

Rafał Harer po Bezrobotności, powieści mocno zakorzenionej w realnym świecie, prezentuje niejednoznaczną, wielowarstwową opowieść o przygodach samotnego, dzielnego motocyklisty, przemierzającego baśniową krainę, na swoim równie dzielnym rumaku/motocyklu marki WSK. Pokonywanie kolejnych barier i kolejne zwycięstwa nie są w stanie oddalić go od czającej się za niemal każdym zakrętem prawdziwej rzeczywistości i nie pozwalają uciec od tej nierealnej, w której nieustannie narasta nieokreślone napięcie. Przeplatający się banał z powagą, bajkowość z rzeczywistością, mit z realizmem, ludzie ze zwierzętami, bogowie ze śmiertelnikami tworzą wibrujący świat, przez który przebiega kręta droga dostępna tylko dla najwytrwalszych motocyklistów. Czas odkurzyć kanapę, włączyć lampę, ustawić podnóżek, przekręcić klucz, zaparzyć kubek kawy i wyruszyć w drogę.

link bezpośredni: https://www.legimi.pl/ebook-wsk-czyli-historia-szalenstwa-w-dobie-motoryzacji-rafal-harer,b904423.html




„Bezrobotność” to zapis stu dziewięćdziesięciu jeden dni bez pracy. Sytuacji wydawałoby się powszechnej, ale jednak z punktu widzenia przeżywającej jednostki – sytuacji wyjątkowej. W tej powieści Bezrobotność i to, z czym przede wszystkim jest kojarzona, czyli z brakiem pieniędzy i frustracją spowodowaną niemożnością znalezienia pracy, nieprzerwanie obecne na kartkach powieści stanowią tło, na którym poznajemy relacje bohatera ze światem, z najbliższymi i z samym sobą. Obserwujemy, jak się zmieniają i jak zmienia się sam bohater. Nasza obecność na świecie, nasze poglądy, decyzje, funkcjonowanie są ściśle związane z szerszym społecznym kontekstem, który niewidoczny, niewyczuwalny wikła nas w trudny lub wręcz niemożliwy do rozwiązania splot zależności, które czynią nas tymi, kim jesteśmy. Gdy to związanie zostaje niespodziewanie zakłócone, zniesione przypadkiem, losem, dziełem innego człowieka lub innych ludzi, wkraczamy w pustkę, w której nie potrafimy się odnaleźć.

Po wydanym w 2015 roku niewielkim zbiorze opowiadań Rafał Harer prezentuje powieść, która jest zapisem nieokreślonego zawieszenia, wkraczania w pustkę, systematycznego osuwania się w nieokreśloność bytu, powolnej ucieczki od świata i jednocześnie niepojętego i tragicznego uczucia, gdy wszystko i wszyscy odwracają się, przekształcając życie w opuszczone i samotne miejsce.

link bezpośredni: https://www.legimi.pl/ebook-bezrobotnosc-rafal-harer,b904409.html




Autor próbował wejść w umysł drugiego człowieka. Poczuć to, co on czuje, odnaleźć motywy, które go prowadzą, myśleć jego myślami. Pisząc, chciał być kimś innym, kimś, kogo nie lubi, kim gardzi, kim nie chciałby się stać, kim boi się, że mógłby się stać, albo kimś, kim chciałby być, ale nie potrafi. Opowiadania te powstawały kilkanaście lat temu. Było ich więcej, ale wiele z nich zbyt głęboko tkwiło w tamtej rzeczywistości, a wiele, po latach, przestało mu się podobać.

`Miesiąc później wstałem ze schodów. Wziąłem pasek, kucnąłem za fotelem, na którym siedziała matka, poczekałem kilka minut, rozejrzałem się wokół tak, jak sobie zawsze wyobrażałem, że rozglądają się skazańcy w drodze na egzekucję, i udusiłem ją. Nie broniła się. Wziąłem ją na ręce, zaniosłem do sypialni i położyłem na łóżku. Była taka lekka. Z garażu wziąłem siekierę i porąbałem wszystko w pokoju, w którym udusiłem własną matkę. Stół, fotel, krzesła, szafkę, szafę, telewizor, obraz, lustro. Nie krzyczałem. Zmęczyłem się, usiadłem na pobojowisku i otarłem z twarzy pot. Później zadzwoniłem na policję. Czekałem na ich przyjazd, wpatrując się w fotografię rodziców sprzed lat. Spacerowali w lesie, a rudy pies biegał wokół nich`.
Z opowiadania: `Krótka historia o tym, jak zabiłem swoją matkę`

link bezpośredni: https://www.legimi.pl/ebook-ja-moj-wrog-rafal-harer,b904418.html

piątek, 11 lutego 2022

„Opowieść o Såmie” czyli rzecz o frajerach

Dawno, dawno temu pisząc powieść Wsk, czyli historia szaleństwa w dobie motoryzacji postanowiłem uratować Grendela (na marginesie, po raz kolejny, przypominam, że powieść ta ma niewiele wspólnego tak z motoryzacją jak i książką Michela Foucaulta Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu; owszem ową książkę nawet mam i nawet przeczytałem uważnie a jej tytuł był tylko inspiracją do tytułu mojej powieści, ale na tym sprawa się kończy). Grendel jest bohaterem eposu Beowulf. Epos liczy sobie ponad tysiąc lat. Grendel jest też tytułowym bohaterem powieści Johna Gardnera. I to właśnie ta powieść (doskonała, jakby ktoś się pytał) chwilowo uczyniła mnie słabym i sentymentalnym a słabość i sentymentalność prostą ścieżką, kilkuakapitową resuscytacją doprowadziła do uratowania Grendela. Epos miałem przeczytać, obiecałem. Słowa nie dotrzymałem. Może dlatego, że tłumaczeniem zajął się Robert Stiller, na którego, pomimo świetnego przekładu Mechanicznej pomarańczy (powieściowe mistrzostwo świata), obraziłem się. A obraziłem się gdyż o jednym z moich ulubionych pisarzy napisał, że jest trzeciorzędnym pisarzem SF (o Vonnegucie). Stiller nie żyje, Vonnegut nie żyje, Gardner nie żyje, Beowulf nie żyje. Grendel nigdy nie istniał a żyje. Dzięki mnie. To dużo mówi o sile pisania. Albo o naiwności. Albo o jednym i drugim. 

(Grendel; Joseph Ratcliffe Skelton; źródło: Marshall, Henrietta Elizabeth (1908) Stories of Beowulf; https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Stories_of_beowulf_grendel.jpg)

Jak ktoś nie ma ochoty czytać eposu to może obejrzeć film. Polecam Beowulf z 2007 roku w reżyserii Roberta Zemeckisa. 

Beowulf to nie ostatni i nie pierwszy epos, którego aktualność (a może uwspółcześniona interpretacja, przekład na dzisiejsze strachy, lęki, pasje, wrażliwości) krąży całkiem żywa w XXI wieku (i krążyła w XX). Ta uwaga dotyczy też innych mitów, legend, baśni czy literatury starożytności. I czasami zdarza się, że współcześni autorzy owe eposy, mity, legendy czynią aktem założycielskim swoich powieści, sztuk, wierszy, rzeźb albo filmów. I co nimi zrobią to już zależy możliwości, w które wyposażyła je natura i CV. Niektórzy radzą sobie lepiej a inni gorzej, jedni chcą niekończących się pojedynków na miecze i łuki a inni głębokich myśli, uniwersalizmów godnych Platona czy Derridy.

Pisarskie ugryzienie średniowiecznego (i to raczej wczesnośredniowiecznego) eposu to ryzykowne i wymagające zadanie. A umieszczenie owoców owego pisarstwa w tym samym miejscu co pierwowzór ale całkiem współcześnie to igranie z patosem, trywialnością i śmiesznością. A igrać trzeba umieć. Tak oto dobrnąłem do Pera Olofa Sundmana i jego Opowieści o Såmie.

Na Sundmana trafiłem dzięki Conradowi. Po przeczytaniu Jądra ciemności zapragnąłem przeczytać coś innego, ale też beletrystycznego, o cywilizacyjnej misji białego człowieka w Afryce Subsaharyjskiej. Tak trafiłem na Ekspedycję Pera Olofa Sundmana i to było celne trafienie (celnym acz niebeletrystycznym trafieniem było także Moienzi Nzadi, u wrót Konga, Tadeusza Dębickiego, reportaż z 1928 roku; do przeczytania w tomie I 100/XX Antologia polskiego reportażu pod redakcją Mariusza Szczygła). Po kilku (a może nawet kilkunastu latach) ponownie przeczytałem Ekspedycję i ponownie uznałem, że było warto. Drogą dedukcji i głębokiej analizy doszedłem do wniosku, że może ów Sundman napisał coś jeszcze. Tak to moim oczom ukazała się półka w bibliotece z Opowieścią o Såmie. Przeczytałem i nie wiem dlaczego o tych książkach nie mówi się w wiadomościach. Tak jak nie wiem dlaczego pomiędzy sportem a prognozą pogody nie ma nie ma wiadomości literackich. W końcu kogo obchodzi, kto dalej rzucił metalową kulką albo kopnął piłkę i to tak niecelnie, że ten drugi nie mógł jej złapać i musiał wyciągać ją z siatki, która na szczęście tam była więc nie musiał iść daleko?

Opowieść, na której oparł się Sundman to islandzka saga o Revnkelu (Hrafnkels saga Freysgoða), którego głównym bohaterem jest oczywiście Revnkel a oponentem Revnkela jest Såm. I to Såma Sundman powołał na pierwszoplanową postać swojej powieści. Saga ma charakter założycielski, wiąże się z początkiem stałego osadnictwa na Islandii, początkiem chrystianizacji, kształtowaniem ustroju społecznego, politycznego i kulturowego. Akcja sagi i powieści wygląda mniej więcej tak (spoiler; ale nie ma się czym przejmować; czytaniu powieści czytanie owego spoilera nie zaszkodzi): Revnkel jest potężny i robi coś złego, na co ktoś mniej potężny, czyli Såm, występuje przeciw niemu i wygrywa w sądzie. Może zabić Revnkela ale darowuje mu życie. Przejmuje jego majątek (zgodnie z wyrokiem sądu). Revnkel ratując życie przyrzeka dotrzymać słowa: nowy układ będzie respektował. Revnkel odjeżdża a za kilka lat znowu jest potężny i nie dotrzymuje słowa. Såm traci przejęty majątek. Revnkel nie zabija go. Obaj umierają z przyczyn typowo naturalnych (po drodze wielu zmarło z przyczyn może naturalnych, jeśli uznać, że siekiera jest częścią natury; ale skoro człowiek jest częścią natury, to wytwór jego rąk też jest częścią natury, więc rozwalenie czaszki siekierą jest śmiercią naturalną; może niezbyt typową w porównaniu z udarem czy stratowaniem przez hipopotama). I taką to historię Sundman umieścił w wieku dwudziestym. Powiedzieć, że to wszystko trzyma się kupy, to nic nie powiedzieć. Powiedzieć, że to uniwersalny obraz ludzkiej doli i niedoli, to może zbyt górnolotnie powiedzieć.

Ravnkel, Andreas Bloch; źródło: O. A. Øverland: Norske historiske fortællinger; https://da.wikipedia.org/wiki/Ravnkel_Frejsgodes_Saga#/media/Fil:Ravnkel_Freysgode.png)

O czym jest ta historia? O sprawiedliwości. O cwaniaku i frajerze. O tym jak frajer zdaje sobie sprawę ze swojego frajerstwa, przez swoją frajerskość nie potrafi nie być frajerem i umiera będąc frajerem zgorzkniałym. O tym, że sprawiedliwość nie jest równo rozdzielana, że niektórym bardziej sprzyja, a jak im nawet nie sprzyja kreują nową sprawiedliwość. O tym, że potężniejsi nie muszą dotrzymywać słowa; jak to mówi Revnkel w powieści Sundmana: „Tylko mocni ludzi potrafią łamać obietnice”. O tym, że ci mocni ludzie, pomimo swoich uczynków, zyskują szacunek i podziw; nie wiem czy odczuwany, ale na pewno okazywany. Szacunek i podziw frajerów, którzy przeklinają swoje frajerstwo, może w duchu przeklinają tych mocnych, ale wielce prawdopodobne, że jednocześnie ich podziwiają i i im zazdroszczą, chcieliby być tacy jak oni ale nie potrafią, a nie potrafią nie dlatego, że są głupi czy leniwi, tylko dlatego, że są frajerami.

Czytałem historię Såma i widziałem wszystkich tych współczesnych frajerów (do których i ja się pewnie zaliczam), którzy patrzą na bandy mocnych ludzi, tych, którzy prozaicznie nie mogą poczekać w swoich drogich samochodach do skrętu, więc łamiąc przepisy omijają frajerów czekających kilka zmian świateł, i mniej prozaicznie na tych którzy wykorzystując koneksje wśród im podobnych, wciąż od nowa bogacą się ograbiając frajerów. Widziałem kolejne kryzysy, za które frajerzy płacili, płacą i będą płacić zbyt często balansując tuż przy krawędzi biedy a mocni stawali się jeszcze bardziej mocni i jeszcze bogatsi. Widziałem frajerów, którzy przez swoje nieuleczalne frajerskie współczucie pozbywają się swoich frajersko wypoconych pieniędzy, płacąc na koty, psy, dzieci, telefony zaufania, sprzęt medyczny, operacje, organizacje pozarządowe i miliony innych podmiotów, bo ich podatki idą, mniej lub bardziej pokrętną drogą, do tych niefrajerów lub na wszystkie te mury, igrzyska i megalomaństwa (w sumie to na jedno wychodzi). Widziałem tych frajerów wpłacających na rzecz głodujących i bombardowanych dzieci w Jemenie, po to, żeby przeżyły, żeby było kogo dalej bombardować, bo w końcu trzeba będzie to zrobić, bo przeżywszy w bombardowaniu, dorosną w nienawiści, nienawidząc będą kąsać, kąsając zostaną wrogami, wrogów należy bombardować, więc trzeba znowu wpłacić na dzieci, żeby urosło kolejne pokolenie do bombardowania, bo chodzi o to, żeby producent bomb był jeszcze mocniejszy, jeszcze potężniejszy.

Najsmutniejszy obraz jaki się kreował w mojej głowie gdy czytałem Opowieść o Såmie, był ten, w którym ci mocni z pogardliwym uśmiechem widzą w frajerach frajerów a frajerzy z biegiem lat eufemizmy o uczciwości, empatii i sprawiedliwości nazywają po imieniu: frajerstwo. I dochodząc do tej konstatacji, gorzknieją, gdyż gorzko jest być frajerem i zdawać sobie z tego sprawę. W końcu: „mali ludzi rzadko rosną z wiekiem”. I tacy umierają.

 Frejr i jego dzik Gullinbursti; (ryc. Jacques Reich - http://home.earthlink.net/~norsemyths/,; https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=247968)


wtorek, 25 stycznia 2022

 "Pokolenie" opowiada o tych, którzy urodzili się za wcześnie, żeby zapomnieć o jednym szaleństwie, i za późno, żeby w nie uwierzyć. O generacji, która pamiętając o jednym, nie mogła zachłysnąć się tym drugim. Usiadłszy na rozlazłej granicy gdzieś pomiędzy nimi, w zawieszaniu kontemplują chaos udający porządek i obłęd udający normalność.