Ordo Iuris a dokładniej Fundacja Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris wyrosła z Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi organizacji powiązanej z międzynarodową siecią, której rozwój zapoczątkowała brazylijska organizacja (Tradycja, Rodzina i Własność; Sociedade Brasileira de Defesa da Tradição, Família e Propriedade; TFP), założona przez Plinio Corrêa de Oliveira, zmarłego w 1995 roku katolickiego działacza i funkcjonująca w kilkudziesięciu państwach świata.
De Oliveira napisał parę książek w tym jedną, która stała się tekstem założycielskim TFP i podstawowym tekstem ideologicznym organizacji powiązanych z TFP, w tym także Ordo Iuris (wraz z kilkoma stowarzyszeniami, fundacjami i instytutami z Ordo Iuris powiązanymi). “Rewolucja i kontrrewolucja”, bo o niej mowa, ukazała się po raz pierwszy w Brazylii 1959 roku i została przetłumaczona na kilkanaście języków oraz doczekała się kilku wydań w Polsce.
Przedstawiona
w polskiej wersji wikipedii biografia de Oliveiry jest skrajnie
hagiograficzna i zgodnie z wymogami encyklopedii winna dostać
dostosowana do standardów w niej obowiązujących. Pomimo widocznych
aspiracji i wrażenie stworzonego w przedmowie (autorstwa Anastasio
Gutierreza) nie jest to książka naukowa nawet jeśli, według
autora przedmowy “zawiera ono [dzieło, “Rewolucja i
kontrrewolucja” – przyp. R.H.) wiele trafnych socjologicznych,
politycznych, psychologicznych i perspektywicznych obserwacji, z
których wiele zasługiwałoby na antologię” (przedmowa;
“Rewolucja i kontrrewolucja”, str. 16; Kraków 1998).
“Rewolucja…” pełna jest błędów logicznych, uproszczeń,
nieuprawnionych generalizacji, praw uniwersalnych zbudowanych na
podstawie jednostkowych obserwacji lub metafor i wiele podobnych
defektów, podbudowanych silnie artykułowanym katolicyzmem autora i
ubranych w pozory naukowego obiektywizmu. Pod pewnymi warunkami można
uznać ją za niemalże dwustustronicowy esej (pisany raczej dużą
czcionką). Niezależnie jak określimy tekst jest on silnie
ideologicznie nacechowany i buduje określoną narrację
światopoglądową zarówno w opisie rzeczywistości (jak jest),
procesów, które doprowadziły do obecnego stanu społeczeństwa,
oraz postulowanej konstrukcji społeczeństwa (jak powinno być).
Uwzględniając znaczenie organizacji Ordo Iuris, jej zaangażowanie
polityczne i społeczne, grono jej sympatyków, współpracowników i
działaczy zakotwiczonych w strukturach politycznych, szkolnictwie i
mediach, wciąż zwiększający się budżet oraz nieustanny flirt
władzy z organizacją wydaje się niezbędne chociaż pobieżne
przyjrzenie się “Rewolucji i kontrrewolucji”, książce, jako
wspomniałem, będącej ideologicznym wzorcem działania organizacji
i jej światopoglądowym credo.
“Rewolucja...”
skonstruowana jest wokół konfliktu dwóch porządków lub bardziej
precyzyjnie procesów które w świecie zachodnim od schyłkowego
średniowiecza zdominowały lub wyeliminowały inne procesy
społeczne, lub oddając ducha książki są jedynymi procesami
społecznymi jakie mają miejsce w ostatnich sześciu wiekach.
Procesy te, zawarte w tytule książki, odnoszą się do Rewolucji,
zapoczątkowanej w renesansie, której zwieńczeniem byłoby
zbudowanie powszechnego, wszechogarniającego państwa Rewolucji
tożsamego z naszkicowaną przez de Oliveirę wersją
wszechogarniającego komunizmu oraz Kontrrewolucji będącego
reakcją na Rewolucję, której celem jest przywrócenie ładu,
takim jakim widzi go autor, i w konsekwencji działacze organizacji
takich jak Ordo Iuris. Istotne wydaje się zwrócenie uwagi, ze
zmiany społeczne i polityczne, jakie zachodziły i zachodzą w
ostatnich wiekach, zdaniem autora wpisują się w któryś z tych
dwóch procesów, innymi słowy, procesy niezbieżne z Kontrrewolucją
są procesami, które należy włączyć do procesu rewolucyjnego, a
więc procesu, którego celem jest komunizm, nawet jeśli działanie
aktorów owego procesu było nieświadome, bezwiedne czy
niezamierzone. W tym sensie reformacja zawiera w sobie pierwiastki
komunizmu i była zjawiskiem do komunizmu prowadzącym. Ten skrajnie
dualistyczny podział świata opatrzony jest w tekście jednoznaczna
oceną moralną: Rewolucja jest złem, Kontrrewolucja jest dobrem. W
związku z czym ważne jest zrozumienie czym dla de Oliveiry jest
dobro a czym jest zło, gdyż pozwoli to zrozumieć konstrukcję
moralności oferowaną przez Ordo Iuris i podobne organizacji. Przy
czym należy pamiętać, że autor “Rewolucji...” prezentuje nie
tylko własną wizje komunizmu (lub teleologię Rewolucji) ale
także własną wizję moralności chrześcijańskiej (a ściślej
katolickiej), która, pomimo częstych w tekście odwołań do nauki
kościoła katolickiego, w wielu punktach z etyką głoszoną przez
kościół katolicki nie musi być zbieżna.
W
związku z tym można uznać, że czytanie “Rewolucji...” pozwoli
określić jaki świat chce zbudować Ordo Iuris i przed jakim
światem chce uchronić, oraz co stoi na przeszkodzie w budowie tego
świata i jakie zjawiska społeczne mu zagrażają.
Rewolucja
według de Oliveiry jest procesem rozkładu moralnego, społecznego,
religijnego zapoczątkowanego w schyłkowym okresie średniowiecza.
Degeneracja ta w pierwszej fazie objawiła się szesnastowiecznym
humanizmem i reformacją i była początkiem splotu zjawisk, które
na drodze do powszechnego komunizmu zaowocowały rewolucją
francuską, rewolucją bolszewicką oraz trwającą obecnie rewolucją
kulturową. Przy czym ponownie należy podkreślić, że te
historyczne momenty (począwszy od Lutra a na rock’n’rollu
kończąc) są manifestacjami tego samego procesu: Rewolucji; oraz,
że wiąże jest mniej lub bardziej czytelny, odkryty lub wymagający
zbadania związek przyczynowo skutkowy. Należy też zwrócić uwagę,
że analiza przyczyn, które doprowadziły do przejścia ze
średniowiecza do renesansu to kilkanaście zdań, sprowadzających
się do “postępującego manifestowania zmysłowości i miękkości”
(“Rewolucja…” str. 31) wynikającej z pragnienia “ziemskich
przyjemności” (tamże, str. 30), co przyczyniło się do tego, że
“wszystko zmierzało ku wesołości, powabowi i świętowaniu”
(tamże, str. 31) a “serca zaczęły odrywać się od umiłowania
poświęcenia, autentycznej czci dla Krzyża oraz dążenia do
świętości i życia wiecznego” (tamże, str. 31). Rewolucyjny
upadek manifestował się poprzez “zamiłowanie do ostentacyjnych i
próżnych dysput (…) i zarozumiałych popisów erudycji” (tamże,
str. 31). Doszło nawet do tego, że “wychwalano stare prądy
filozoficzne [starożytności – przyp. R.H.], nad którymi niegdyś
zatriumfowała scholastyka” (tamże, str. 31).
Zmiany
mentalności schyłku średniowiecza zawierały “potężne, choć
mniej lub bardziej utajone, pragnienie porządku rzeczy -
fundamentalnie odmiennego od tego, który osiągnął apogeum w XII i
XIII wieku” (tamże, str. 31). De Oliviera w tym miejscu swojej
pracy, przywołuje ideał organizacji społeczeństw, roli kościoła
katolickiego i stosunków pomiędzy władzą i religią, który
ziścił się w średniowiecznej Europie w XII i XIII wieku. Celem
Kontrrewolucja jest powrót do owego ideału. Ta myśl powtórzy się
jeszcze kilkukrotnie.
“Humanizm
i renesans”, aby “”aby uniknąć bezpośredniej konfrontacji z
dawną tradycją średniowieczną (…) dążyły często do spychania
Kościoła, nadprzyrodzonych i moralnych wartości religii na drugi
plan” a “model człowieka wzorowany na pogańskich moralistach
był w Europie propagowany przez te ruchy jako ideał. Ten typ oraz
kultura z nim związana były prawdziwymi prekursorami chciwego,
zmysłowego, zeświecczonego i pragmatycznego człowieka naszych
czasów oraz materialistycznej kultury i cywilizacji, w której coraz
bardziej toniemy” (tamże, str. 32). W części Europy, w której
katolicki opór wychodzący na przeciw zmianom był słabszy
“otwarcie zaatakowano Kościół” a “pycha i zmysłowość,
których zaspokojenie pogańskiego życia, zrodziły protestantyzm”
(tamże, str. 32).
Na
marginesie warto zauważyć, że materializm jako objaw upadku
moralności w opoce renesansu wraz jego współczesnymi konsekwencjami
(jak to widzi de Oliveira), sprowadza się do próby podtrzymania i
nadania pozytywnych i uświęconych prawem bożym, a więc
powszechnych i nie podlegających zmianie cech ekonomicznego
rozwarstwienia społeczeństwa. De Oliveira, który należał do
grupy posiadaczy ziemskich w Brazylii, za pośrednictwem własnej
wizji religii, uzasadniał ów system ekonomiczny, stawiając niejako
znak równości pomiędzy dwudziestowieczną strukturą ekonomiczną
w Brazylii a średniowiecznym rozwarstwieniem. Ten wątek pojawia się
w “Rewolucji...” wielokrotnie. Nieprzypadkowo też w nazwie
organizacji, którą powołał, występuje człon “własność” a
on sam z wykorzystując boski
autorytet sprzeciwiał się reformie rolnej.
W
tym miejscu w pracy pojawia się kolejny interesujący wątek:
hierarchiczność. W pierwszej kolejności de Oliveira podkreśla, że
jednym z symptomów upadku jest zakwestionowanie ścisłej
hierarchizacji w kościele katolickim, do której doprowadziła
“pycha”, która “wywoła ducha zwątpienia i naturalistyczną
interpretację Pisma Świętego” czego efektem był “bunt przeciw
władzy kościelnej, wyrażony przez zaprzeczenie monarchicznego
charakteru Kościoła Powszechnego” a także odrzucenie również
tego, “co moglibyśmy nazwać wyższą arystokracją Kościoła, a
mianowicie biskupów” a nawet negowanie hierarchicznego charakteru
“samego kapłaństwa przez sprowadzenie go do posłannictwa ludu,
uważanego za prawdziwego posiadacza władzy kapłańskiej” (tamże,
str. 32 -33). A moralny upadek doprowadził do “triumfu zmysłowości
w protestantyzmie (...) potwierdzony przez zniesienie celibatu
duchownych i wprowadzenie rozwodów” (str. 33). Hierarchiczność w
kościele katolickim wydaje się oczywiście wewnętrzną sprawą
owego kościoła, jednak dla de Oliveira jest odbiciem
hierarchiczności w całym społeczeństwie, hierarchiczności,
której zakwestionowanie jest wystąpieniem przeciw prawom boskim,
gdyż “Bóg, który wycisnął hierarchiczne piętno na wszystkich
widzialnych i niewidzialnych stworzeniach, uczynił to samo w
ludzkiej duszy” (tamże, str. 69) a trzeba pamiętać, że “proces
rewolucyjny (…) nie jest niczym więcej jak uzurpacją funkcji
rządzenia przez tych, którzy
powinni być posłuszni”
(tamże, str. 69;
podkr. R.H.). Ta myśl jest widoczna także przy analizie rewolucji
francuskiej (“jako spadkobierczyni renesansowego neopogaństwa i
protestantyzmu” (tamże, str. 33), która przeniosła protestanckie
rozwiązania ze sfery religijnej do sfery państwowej poprzez
zanegowanie króla (tak jak zanegowano papieża), “bunt ludu
przeciw szlachcie”, który odpowiada “buntowi ‘kościelnego
ludu’ przeciw ‘arystokracji’ Kościoła” a władza ludu była
odzwierciedleniem władzy jaką wierni mają w “pewnych sektach”
(tamże, str. 34).
Protestantyzm
(jako jeden z plejady wrogów) zaowocował też krystalizacją ducha
republikańskiego, którego naturalną konsekwencją dla de Oliveiry
jest komunizm. Tak jak “normalnym owocem deizmu jest ateizm” a
“zmysłowość zbuntowana przeciw kruchym przeszkodom wobec
rozwodu, dąży sama z siebie do wolnej miłości” (tamże, str.
34, i dalej “Pycha, wróg wszelkiej wyższości, atakuje ostatnią
nierówność, tj. nierówność majątku” str. 34,35. Ten typowy
zabieg w “Rewolucji..”: ukazuje pewien proces społeczny lub
pewne dążenie np. o charakterze ekonomicznym w trzech kontekstach –
jako grzech ( w tym przypadku pychy), jako wystąpienie przeciw prawu
naturalnemu równoważnemu z prawem boskim oraz jako “naturalny”
i “logiczny” proces prowadzący do komunizmu).
Wydaje
się, że hierarchiczność władzy świeckiej dla de Oliveiry
determinuje monarchię jako jedyną akceptowalną formą rządów i w
konsekwencji brak akceptacji dla ustrojów demokratycznych. Owszem,
de Oliveira z jednej strony za rewolucyjną (a więc złą) uznaje
“wrogość skierowaną z zasady przeciw monarchii i arystokracji,
jakoby były formami rządzenia niezgodnymi ze swej istoty z ludzką
godnością i normalnym porządkiem
rzeczy” (tamże, str. 35; podkr. R.H.) i posiłkując się Piusem
VI uznaje monarchię jako ”najlepszą z założenia formę rządów”
(tamże, str. 36) oraz ubolewa nad faktem iż monarchia “stała się
w XIX i XX w. celem ruchów globalnych, które obaliły najbardziej
zasłużone trony i dynastie”, podkreśla, że “masowa produkcja
republik na całym świecie jest typowym owocem Rewolucji i jej
głównym przejawem” (tamże, str. 36) to dopuszcza demokratyczną
(demokratyczną w pojmowaniu de Oliveiry) formę rządów, pod
warunkiem, że owa demokracja będzie spełniała określone funkcje,
realizowała jasno wyartykułowaną misję i będzie zbudowana na
ściśle określonych podstawach (w przeciwieństwie do rewolucyjnych
demokracji, “demagogicznych demokracji, które zwalczają tradycję,
prześladują elity, obniżają ogólny ‘ton’ życia i tworzą
przyzwolenie dla wulgarności”; tamże, str. 36). Będzie to
“demokracja zgodna z nauką Kościoła” (tamże, str. 37).
W
tym kontekście pojawia się kwestia dyktatury, jako kolejnej
uprawnionej bądź nie formy rządów. De Oliveira raczej nie jest
zwolennikiem tej formy władzy politycznej. Niemniej jednak
jednoznacznie uprawomocnia (“Istotnym celem prawowitej dyktatury
(…) musi być Kontrrewolucja”; tamże, str. 39) czasowe
wprowadzenie dyktatury w celu przywrócenia właściwego porządku i
“ułożenia rzeczy według ich celu i zgodnie z odpowiednią skalą
wartości” (tamże, str. 38). Znoszenie prawomocnej dyktatury
powinno nastąpić niezwłocznie po “usunięciu przyczyn, dla
których istnieje” i powinna sprowadzać się do przywrócenia
autonomii grupom społecznym (sektorom). Tu pojawia się interesujący
wątek: jednym z tych sektorów jest rodzina (jedyny wymieniony) a
przywrócenie jej autonomii oznacza, że “powinna móc robić
wszystko, do czego jest zdolna ze swej natury, będąc jedynie
pomocniczo wspierana przez nadrzędne grupy społeczne w tym, co jest
poza sferą jej działania” (tamże, str. 39). Suwerenność
rodziny wydaje się istotną wartością dla de Oliveiry, co
przekłada się na ograniczenie możliwości jakie może mieć
państwo w ingerowaniu w życie rodzinne, niezależnie od jakości
funkcjonowania rodziny czy jej patologicznego charakteru (należy
przypomnieć, że świat de Oliveiry nie dopuszcza rozwodów).
Czasową
dyktaturę kontrrewolucyjną autor “Rewolucji…” przeciwstawia
dyktaturze rewolucyjnej, która “zmierza do utrwalenia siebie”,
narusza “autentyczne prawa i wnika we wszystkie sfery
społeczeństwa, aby je zniszczyć. Dokonuje ona tego zniszczenia
poprzez rozbijanie życia rodzinnego, szkodzenie prawdziwym elitom.,
wywracanie społecznej hierarchii, rozbudzanie utopijnych idei i
nieuporządkowanych ambicji wśród mas, dławienie rzeczywistego
życia grup społecznych i podporządkowanie wszystkiego państwu,
Krótko mówiąc, sprzyja ona działaniu Rewolucji. Typowym
przykładem takiej dyktatury jest hitleryzm” i dalej “Z tego
samego powodu dyktatura rewolucyjna jest z założenia antykatolicka”
(tamże, str. 39, 40). To rozróżnienie na dyktaturę
kontrrewolucyjną i rewolucyjną, ukazuje kolejny zabieg de Oliveiry,
który z jednej strony przeciwstawia prawomocne przywracanie porządku
(jakiego?) chaosowi rewolucji, która jest niemal tożsama z
dyktaturą i łatwa do porównania z hitleryzmem, będąc
jednocześnie antykatolicka. Wyliczanie różnych procesów w jednym
kontekście pozwala stworzyć wrażenie, że szkodzenie “prawdziwym”
elitom bądź “wywracanie społecznej hierarchii”, które same w
sobie w zależności do sytuacji społecznej mogą mieć odmienne
przyczyny, skutki, cele, efekty i mieć swe źródła w różnych
zjawiskach społecznych, jest objawem Rewolucji, która przejawia się
takimi rozwiązania politycznymi jak dyktatura nazistowska, ze
wszystkimi jej konsekwencjami.
Rewolucja
według de Oliveiry jest procesem (niekoniecznie o charakterze
chronologicznym), którego początki wiążą się się ze ogólnej
zmianami skłonności duchowych (“rewolucja w tendencjach”;
tendencje są “duszą i najgłębszą siłą napędową” (tamże,
str. 43) Rewolucji), które “nie dostosowują się już dłużej
do całego porządku, który jest im przeciwny, zaczynają się od
modyfikowania mentalności, sposobów bycia, artystycznych środków
wyrazu i zwyczajów” (tamże, str. 43,44) przechodząc w idee
(doktryny), które na początku szukają “czasami jakiegoś modus
vivendi z
dawnymi doktrynami i są wyrażane w taki sposób, aby utrzymać
pozór harmonii z nimi, który zazwyczaj przekształca się w otwartą
wojnę” (tamże, str. 44; innymi słowy rewolucja jest przebiegła),
a następnie “za pomocą krwawych lub bezkrwawych środków są
przekształcane instytucje, prawa i obyczaje zarówno w dziedzinie
religijnej, jak i w społeczności doczesnej” (tamże, str. 44).
Rewolucyjny
proces, od swojego początku miał cel, nawet jeśli aktorzy tego
procesu nie zdawali sobie z owego celu sprawy. Innymi słowy schyłek
średniowiecza zapoczątkował zmianę, której logiczną i jedyną
konsekwencją jest doprowadzenie społeczeństw do komunizmu. Tu
ujawnia się jedna z głównych myśli de Oliveiry, obecna w wielu
punktach jego pracy: dualistyczny podział świata (a przynajmniej
świata Zachodu): na Rewolucją, która ziści się w pełni
poprzez komunizm i na ustrój społeczno-polityczno-kościelny będący
uwspółcześnionym odzwierciedleniem ustroju państw zachodu
średniowiecznej Europy, do której prowadzi Kontrrewolucja. Co
oznacza, że każde działanie, które nie jest zbieżne
z Kontrrewolucją jest interpretowane jako działanie
rewolucyjne i krok w kierunku komunizmu (np. przy analizie tempa
rewolucji (jako procesu) i rolę rewolucji jednostkowych można
przeczytać: “Wybuch tych ekstremizmów podnosi sztandar i stwarza
punkt docelowy, a radykalizm fascynuje umiarkowanych (…). W ten
sposób socjalizm wyrzeka się komunizmu, chociaż po cichu go
podziwia i do niego zmierza”; tamże, str. 49). De Oliveira w tym
względzie nie pozostawia żadnego marginesu: wszelkie zmiany
społeczne sprzeczne z wizją Kontrrewolucji są manifestacją
zła, są niemoralne (jest tylko jedna uprawniona moralność –
wszystkie niekatolickie są rewolucyjne, czyli złe) i powinny być
zwalczane. De Oliveira wspominając o protestantyzmie, jako praźródle
komunizmu nie
pozostawia wątpliwości: “w pierwszych kontestacjach
protestantyzmu były już zawarte implicite anarchiczne
pragnienia komunizmu. Luter nie był, mówiąc wprost, nikim więcej
jak tylko Lutrem, lecz wszystkie tendencje, stany duszy i
imponderabilia luterańskiego wybuchu nosiły już w sobie,
autentycznie i w pełni, choć tylko implicite,
ducha Woltera i Robespierra oraz Marksa i Lenina” (tamże, str. 47;
na tym nie koniec: rewolucja ma swoich “prekursorów i quasi
zwiastunów. Na przykład Ariusz i Mahomet byli jakby
quasi-zwiastunami Lutra”; tamże, str. 59).
Rewolucja,
która ukazywana jest w “Rewolucji...” jako manifestujący się
duch, objawia się poprzez fakty i działania, których twórcami i
realizatorami są ludzie: miedzy innymi konformiści, osoby
nieuświadomione, ci, którzy są rewolucjonistami z przekonania ale
de Oliveira dostrzega jeszcze dwie osobne kategorie. Pierwsza z nich
to pewien rodzaj katolików: “Nie możemy pominąć wśród sił
Rewolucji tych katolików, którzy wyznają naukę Kościoła, lecz
są pod wpływem rewolucyjnego ducha. O wiele bardziej niebezpieczni
niż najbardziej zdeklarowani wrogowie Kościoła, walczą oni
przeciw Świętemu Miastu wewnątrz jego murów” (tamże, str. 54).
W tym kontekście nalezy zauważyć, że “Rewolucja...”
powstawała w końcówce lat pięćdziesiątych a w tym samym czasie
swoje początki miała teologia wyzwolenia (także w Brazylii). De
Oliveira w tej pracy nie odnosi się do niej bezpośrednio lecz jego
późniejsza działalność bardzo radykalnie się jej
przeciwstawiała. Sytuuję to także wszelkiego rodzaju katolickich
reformatorów, zwolenników kościoła otwartego, dialogu, po stronie
Rewolucji czyli zła. Ta myśl zostanie jeszcze powtórzona i ma
szczególne znaczenie w związku z działalnością II Soboru i jego
konsekwencjami, co stawiało de Oliveirę w trudnym położeniu
uwzględniając jego deklaratywne przywiązanie do nakazu
podporządkowania się hierarchii kościelnej a zwłaszcza papieżowi.
Druga
kategoria to demiurdzy rewolucji, jej agenci. Wydawałoby się, że
Rewolucja w myśleniu de Oliveiry, której obraz ukazuje się w
książce jest procesem samoistnym i samonapędzającym się, którego
początki sięgają zmian mentalności zapoczątkowanych w okresie
późnego średniowiecza. Jednak: “Nie wierzymy, że zwyczajny
dynamizm namiętności i błędów człowieka mógłby skoordynować
tak rozmaite środki do osiągnięcia jednego celu, a mianowicie
Rewolucji” i dalej “Wytworzenie procesu tak spójnego i ciągłego,
jakim jest Rewolucja (…) wydaje się nam niemożliwe bez działania
kolejnych pokoleń niezwykle inteligentnych i wpływowych
konspiratorów”. (tamże, str. 55). De Oliveira demaskuje owych
agentów (“Dzisiaj nadal siłami napędowymi Rewolucji manipulują
najbardziej inteligentni agenci”; tamże, str. 55): “można
zakwalifikować jako agentów Rewolucji wszystkie sekty –
jakiejkolwiek natury – przez nią zrodzone, od jej zarania do
naszych dni, w celu propagowania jej myśli i zawiązywania intryg.
Jednak główną sektą, wokół której wszystkie są zorganizowane
jako pomocnicze – czasami świadomie innym razem nie – jest
masoneria” (tamże, str. 56). Ci “agenci chaosu i siewcy zamętu”
(tamże, str. 56) nie tylko wykorzystują swoją “zdolność do
organizowania się i konspirowania” (tamże, str. 56) lecz także
posiłkują się wiedzą na temat samej Rewolucji i “sposobu
wykorzystywania naturalnych praw – mianowicie praw rządzących
polityką, socjologią, psychologią, sztuką, ekonomią itd.”
(tamże, str. 56; i dalej co “stanowi również ważną wskazówkę
dla żołnierzy Kontrrewolucji”). Rewolucja jest więc wynikiem
nieokiełznanych przez katolicki rozum namiętności, które objawiły
się nie tylko jednostkowo ale społecznie i nie zostały stłumione
i wyeliminowane przez strukturę władzy, która także uległa owym
namiętnością oraz tajnego spisku tajnych grup (pod przewodnictwem
masonerii), które przez kilku wieków, z ukrycia steruje owym
procesem.
Rewolucja
dla de Oliveiry nie jest wyłącznie kryzysem chrześcijaństwa. Jej
pozorna chaotyczność ukrywa jej istotę, cel i ambicję a sam
kryzys jest jedynie jej objawem i siłą napędową. “Przez słowo
‘Rewolucja’ rozumiemy ruch, który zmierza do
zniszczenia prawowitej [podkr.
- R.H.] władzy lub porządku i zastąpienia ich nieprawowitą władzą
lub stanem rzeczy” (tamże, str. 57). Autor “Rewolucji...” nie
pisze w tym miejscu o jednostkowych rewolucjach (np. bolszewickiej)
ale o całym kilkuwiekowym procesie, w których rewolucje jednostkowe
(oraz wojny światowe – za które siły Rewolucji według de
Oliveiry nie tylko ponoszą odpowiedzialność ale są jej
przejawami). W tym znaczeniu (definicji) Rewolucja może manifestować
się zarówno krwawo (wojny, rewolucje jednostkowe) ale także
bezkrwawo, czego przykładem może być “rozrastające się dzisiaj
prawodawstwo socjalistyczne we wszystkich lub prawie wszystkich
krajach” (tamże, str. 58). Celem Rewolucji nie jest jednak
zastąpienie jednej władzy inną. Rewolucja “chce zniszczyć cały
prawowity porządek rzeczy i zastąpić go nieprawowitą sytuacją.
Słowo ‘porządek rzeczy’ nie wyraża również wszystkiego. To
wizja wszechświata i sposobu bycia człowieka jest tym, co Rewolucja
usiłuje obalić z zamiarem zastąpienia ich czymś skrajnie
przeciwnym”. A tym “niszczonym porządkiem jest średniowieczne
chrześcijaństwo” a “średniowieczne chrześcijaństwo nie było
jakimś porządkiem lub zwyczajnie jednym z wielu możliwych
porządków. Była to realizacja (…) jedynego
autentycznego porządku wśród ludzi, a mianowicie cywilizacji
chrześcijańskiej” (tamże,
str. 58; podkr. R.H.). Posiłkuje się encyklikę Leona XIII
(Immortale
Dei)
opisuje ów świat (cytat w “Rewolucji...” jest krótszy, aby
pokazać szerszy kontekst wypowiedzi wykorzystałem dłuższy
fragment na podstawie (tłumaczenia nieznacznie
się różnią):
https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/leon_xiii/encykliki/immortale_dei_01111885.html):
“Były
niegdyś czasy, kiedy filozofia ewangeliczna rządziła państwami;
wtenczas to dzielność owa i moc Boska chrześcijańskiej mądrości
wniknęła w prawa, ustawy, obyczaje ludów, we wszystkie wreszcie
stany i stosunki rzeczpospolitej; kiedy religia, przez Jezusa
Chrystusa ustanowiona, niewzruszenie stojąc na tym stopniu godności,
który jej się, należy, przychylnością panujących i ochroną
prawna rządów wszędzie rozkwitała; gdy rząd duchowny ze świeckim
łączyła zgoda i przyjazna wymiana usług. W ten sposób urządzone
państwo przynosiło owoce nad wszelkie oczekiwanie, których pamięć
trwa i trwać będzie, niezliczonymi dowodami dziejów stwierdzona
tak, że żadnymi wybiegami nieprzyjaciół zatrzeć ani zaciemnić
się nie da [w tym miejscu kończy się cytat w “Rewolucji...” -
przyp. R.H.]. - Że Europa chrześcijańska barbarzyńskie narody
pokonała i z dzikich w łagodne przemieniła, a z zabobonów do
prawdy przywiodła; że najazdy Mahometan zwycięsko odparła, że
zachowała pierwszeństwo w cywilizacji i że zwykła innym być
przewodniczką i nauczycielką w każdej gałęzi oświaty, że
prawdziwą a tylostronną wolnością udarowała narody; że wiele
rzeczy ustanowiła mądrze dla ukojenia nędzy, - za to bez wątpienia
wielka winna wdzięczność religii, w której znalazła zachętę do
przedsięwzięcia i pomoc do wykonania tak wielkich rzeczy. -
Trwałyby zaiste po dziś dzień te same korzyści, gdyby była
utrzymała się zgoda pomiędzy dwiema władzami, i większych
jeszcze było można się słusznie spodziewać, gdyby powaga, nauka,
rady Kościoła były znała zły większy posłuch i stalszą wiarę.
To bowiem może służyć za niewzruszone prawidło, co Iwon
Karnuteński napisał do Paschalisa II papieża: ‘Gdy władza
świecka i duchowna w dobrej ze sobą są zgodzie, wtedy dobrze świat
jest rządzony, kwitnie i przynosi owoce Kościół. Kiedy zaś nie
zgadzają się, nie tylko drobne rzeczy nie rosną, ale także
wielkie nędznie rozpadają się’”.
Nie
jest to jedyne w tym tekście podkreślenie “jedności pomiędzy
Kościołem a państwem” (“Rewolucja...”, str. 51), kościołem,
który jest podstawą jedynego właściwego “uporządkowania ludzi
i rzeczy” oraz “nauczycielem objawienia i prawa naturalnego
(tamże, str. 59; ponownie należy podkreślić iż dla de Oliveiry
prawo naturalne jest tożsame z jego wersją katolicyzmu).
Innymi
słowy świat proponowany przez de Oliveirę to teokracja katolicka a
ci, którzy są jej przeciwni to jednostki “zniewolone przez
fałszywe ideologie naszych czasów” (Jan XXIII na podstawie
“Rewolucja...” str. 60). Teokracja katolicka jest porządkiem
wyższego rzędu, która urzeczywistnia się poprzez “królowanie
Pana Naszego Jezusa Chrystusa”, będącego “modelem i źródłem
prawowitości dla wszystkich królestw i władz ziemskich” a “walka
dla prawowitej władzy jest obowiązkiem” (tamże, str. 60,61) gdyż
należy w niej dostrzec nie tylko “dobro, samo w sobie doskonałe”
lecz także “środek do osiągnięcia jeszcze wyższego dobra, a
mianowicie prawowitości całego porządku społecznego, wszystkich
ludzkich instytucji i środowisk, która jest osiągana przez
uporządkowanie rzeczy zgodnie z nauką Kościoła” (tamże, str.
61). Innymi słowy “ideałem Kontrrewolucji jest przywrócenie i
promowanie katolickiej kultury i cywilizacji” (tamże, str. 61).
Jest to program wszechobejmujący wynikający z założenia, że to
“jedyna prawdziwa wizja świata” (tamże, str. 61) a zatem
“Fundamentalnym elementem katolickiej kultury jest wizja
wszechświata opracowana zgodnie z nauką Kościoła. Ta kultura
zawiera nie tylko wykształcenie tj. posiadanie określonych
informacji potrzebnych do takiego opracowania, ale również analizę
i uzgodnienie tych informacji z nauką katolicką. Kultura ta nie
jest ograniczona do dziedziny teologii, filozofii czy nauki, lecz
obejmuje całość ludzkiego poznania, odbija się w sztuce i
implikuje afirmację wartości, które przenikają wszystkie aspekty
życia” (tamże, str. 61, 62). Podsumowując ten wątek:
“Cywilizacja katolicka jest ustrukturalizowaniem wszelkich relacji
międzyludzkich, wszystkich ludzkich instytucji i samego państwa
zgodnie z nauką Kościoła” (tamże, str. 61).
Połączenie
struktur państwa ze strukturami kościelnymi czynią państwo
teokratyczne instytucją sakralną, której cel podporządkowany jest
zbawieniu dusz poprzez cnotliwe życie (“celem społeczeństwa i
państwa jest cnotliwe życie we wspólnocie”; tamże, str. 62),
poprzez praktykowanie jedynych możliwych cnót: chrześcijańskich.
W ten oto sposób państwo, społeczeństwo i władza podporządkowują
się ustanowionym przez kościół celem, gdyż “posiadają środki
pomocnicze” (tamże, str. 62) niezbędne do osiągnięcia owego
celu.
Teokratyczny
porządek rzeczy jest w takim rozumieniu jedynym uprawnionym a więc
ma charakter uniwersalny (a co za tym idzie wszystkie inne nie dość,
że nie są prawomocne to są porządkami (lub posiłkując się de
Oliveirą “nieporządkami”)) i w związku z tym odmawia innym
porządkom prawa do mienienia się cywilizacjami czy kulturami
(miedzy innymi dlatego, że nie wyznają prawdziwej religii, (tamże,
str. 63)). Cywilizacja i kultura możliwe są wyłącznie w ramach
struktur kościoła katolickiego i tylko, gdy kościołowi
katolickiemu są podporządkowane.
De
Oliveira w duchu Rewolucji dostrzega pragnienie (cel) absolutnej
równości i zupełnej wolności będących odzwierciedleniem pychy i
zmysłowości. Dla autora “Rewolucja...” pycha jest istotną siła
napędową Rewolucji, gdyż umożliwia atak na zastany porządek
rzeczy. Pycha, tak rozumiana, jest przeciwieństwem pokory i
umożliwia zakwestionowania istniejącego porządku (wydaje się to
istotne uwzględniając pozycję społeczną de Oliveiry) i w oczach
de Oliveiry jest tożsame nienawiści do bóstwa. Logika wywodu autor
“Rewolucji…” ukazana jest w kilku zdaniach i jest jednym z
ilustracji sposobu obrazowania i dowodzenia: “Osoba pyszna
podporządkowana władzy kogoś innego, nienawidzi najpierw tego
konkretnego jarzma, jakie je obciążą. W drugim etapie człowiek
pyszny nienawidzi wszelkiej władzy i wszelkiego jarzma, a nawet
więcej, samej władzy ujętej abstrakcyjnie. Ponieważ nienawidzi on
wszelkiej władzy, nienawidzi również jakiejkolwiek wyższości
[władza jest tożsama z wyższością – przyp. R.H.]. A w tym
wszystkim tkwi prawdziwa nienawiść do Boga” (tamże, str. 64).
Konsekwencje pychy de Oliveira widzi nie tylko w zakwestionowaniu
władzy jednych nad drugimi, ale rozszerzą konsekwencje pychy na
inne aspekty jego wizji egalitaryzmu. Kilka z tych błędów jest
wartych przytoczenia, gdyż doskonale obrazują świat, któremu de
Oliveira się przeciwstawia i świat, który chciałby stworzyć:
1.
“Ateista jest egalitarystą, który w celu uniknięcia absurdalnego
stwierdzenia, że człowiek jest Bogiem, popada w innym absurd
głosząc, że Bóg nie istnieje. Laicyzm jest formą ateizmu, a wiec
egalitaryzmu. Twierdzi on, że niemożliwe jest być pewnym istnienia
Boga i w konsekwencji człowiek powinien zachowywać się tak, jakby
Bóg nie istniał”.
2.
Konsekwencją egalitaryzmu jest “zniesienie kapłaństwa
obdarzonego władzą wyświęcania, nauczania i rządzenia albo
przynajmniej kapłaństwa w stopniu hierarchicznym”.
3.
Kolejnym grzech egalitaryzmu jest zakładanie równości pomiędzy
religiami. Grzech ten objawia się poprzez uznanie dyskryminacji
religijnej za odrażającą, “ponieważ narusza fundamentalną
równość ludzi”.
4.
Pycha prowadzi także do nieuprawnionej równości w sferze
politycznej, której celem jest “eliminacja lub przynajmniej
zmniejszenie nierówności pomiędzy rządzącymi a rządzonymi” i
uznanie, że “władza pochodzi nie do Boga, ale od mas, które
rządzą, a rząd musi się im podporządkowywać” [ten fragment
jest istotny, gdyż należy pamiętać, że artykuł 4 Konstytucji RP
w punkcie 1 stanowi: “Władza
zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu” - przyp.
- R.H.).
5.
A także do “równości w strukturze społeczeństwa” a w
szczególności na “zniesieniu warstw (…), które utrwalają
się na drodze
dziedziczenia” i “usunięcie wszystkich arystokratycznych [de
Oliveira był arystokratą – przyp. R.H.] wpływów na kierowanie
społeczeństwem” w związku z czym “ta naturalna hierarchia
ukonstytuowana przez wyższość pracy umysłowej nad fizyczną
zniknie”. Hierarchia nie dość, że jest naturalna (a więc ma
źródła w bóstwie) ale także jest potwierdzona przez
hierarchizację pracy.
6.
I “zniesienia struktur pośrednich pomiędzy jednostką a państwem,
jak również przywilejów
właściwych (podkr.
- R.H.) każdej strukturze społecznej” (jest to także odniesie do
arystokracji) ale także w stosunku do rodziny: “Wśród pośrednich
grup, które mają być zniesione, rodzina zajmuje pierwsze miejsce.
Zanim uda się ją usunąć, Rewolucja próbuje obniżyć jej
pozycję, okaleczyć ją i upodlić na wszelkie sposoby”.
7.
Zestaw równości będących konsekwencjami pychy i manifestacjami
egalitaryzmu dotyczą również równości ekonomicznej tożsamej ze
zniesieniem własności prywatnej oraz “redukowana, jak tylko to
możliwe” “rozmaitość ubiorów, mieszkań, mebli zwyczajów
itd.”.
8.
Wśród poczesnego miejsca grzechów tej wizji egalitaryzmu jest
równość dusz, w tym nawet “różnice psychiki i postaw pomiędzy
płciami zmierzają do zmniejszenia się na ile tylko to możliwe”.
9.
De Oliveira nie zapomniał również o “równości we wszystkich
relacjach społecznych: pomiędzy dorosłymi a młodzieżą,
pracodawcami a pracownikami, nauczycielami a uczniami, mężem a
żoną, rodzicami a dziećmi itd.”
10.
A nawet o równości w porządku międzynarodowym (nierówność
dotyczy państw i narodów) (tamże,
str. 65-68)
Podsumowując
i podpierając się Tomaszem z Akwinu de Oliveira twierdzi, że
„zróżnicowanie stworzeń i ich hierarchiczna gradacja są dobre
same w sobie, gdyż w ten sposób doskonałości Stwórcy lśnią
jaśniej w stworzeniu. (…). Z tego powodu wszechświat złożony z
równych stworzeń byłby światem, w którym podobieństwo pomiędzy
stworzeniami a Stwórcą zostałaby wyeliminowana w największym
możliwym stopniu. Nienawidzenie z zasady wszelkiej nierówności
jest więc metafizycznie umiejscowieniem siebie w opozycji do
najlepszych elementów podobieństwa pomiędzy Stwórcą a
stworzeniem. Jest to nienawiść do Boga”. (tamże,
str. 68; kolejny raz pojawia się uprawomocnienie swojej pozycji
społecznej i zastanej struktury społecznej poprzez odwoływanie się
do jej boskich źródeł).
De
Oliveira dostrzega, że ludzie są równi pod pewnymi względami (“są
równi ze swej natury, a różnią się tylko przypadłościami”;
tamże, str. 68; to stwierdzenie stoi w jawnej sprzeczność m. in. z
zakwestionowanym poprzednim stwierdzeniem o równości dusz). Ta
równość obejmuje: “prawo do życia, honoru, pracy, a więc
własności, założenia rodziny i przede
wszystkim poznania i praktykowania prawdziwewej religii (tamże,
str. 68; podkr. - R.H.) ale “nierówności, które wynikają z
przypadłości takich jak cnota, talent, uroda, siła, rodzina,
tradycja itd. są sprawiedliwe i zgodne z porządkiem wszechświata”
(tamże, str. 69).
Oprócz
pychy (której owocem jest egalitaryzm) drugą siłą napędową jest
zmysłowość (namiętność zmysłowości; przed namiętność de
Oliveira rozumie nieuporządkowane (?) namiętności, czyli wszystkie
impulsy w kierunku grzechu istniejące w człowieku jako następstwo
potrójnej pożądliwości, a mianowicie pożądliwości ciała, oczu
i pychy życia”; tamże str. 64). Zmysłowość prowadzi do
liberalizmu (de Oliveira odnosi liberalizm do kultury a nie ekonomii;
w tym rozumieniu jest synonimem wolności; czyli zmysłowość
prowadzi do wolności) poprzez zakwestionowanie hierarchii, a
przecież “Bóg, który wycisnął hierarchiczne piętno na
wszystkich widzialnych i niewidzialnych stworzeniach, uczynił to
samo w duszy” a zatem “rozum powinien prowadzić wolę, a
ta powinna
kierować uczuciami” co jest możliwe “zakładając, że nie
stawia oporu łasce Bożej” a sam konflikt pomiędzy “zmysłowymi
władzami a wolą kierowaną przez rozum” jest następstwem grzechu
pierworodnego (tamże str. 69). Zakwestionowanie hierarchiczności w
duszy prowadzi do zakwestionowanie hierarchiczności w
społeczeństwie, co skutkuje tym, że “proces rewolucyjny nie jest
niczym więcej jak uzurpacją funkcji rządzenia przez tych,
którzy powinni
być posłuszni”
(tamże;
str. 69; podkr. - R.H.) i analogicznie w jednostce “prowadzi do
żałosnej tyranii niepohamowanych namiętności nad słabą i
złamaną wolą oraz bezkrytycznym rozumem, a w szczególności do
panowania rozszalałej zmysłowości nad poczuciem skromności i
wstydu” (tamże; str. 70). W takim rozumieniu “prawo do myślenia,
odczuwania i czynienia wszystkiego, czego wymagają niepohamowane
namiętności – stanowi istotę liberalizmu” ( tamże str. 70),
przy czym to prawo manifestuje się wolnością dla zła w
przeciwieństwie do “cywilizacji katolickiej, która udziela
pełnego poparcia i całkowitej wolności temu, co dobre” ( tamże
str. 70).
Rewolucja
ceni równość bardziej niż wolność, więc ograniczając wolność
a rozbudowując egalitaryzm doprowadziła do “fazy
socjalistycznej”. Niemniej jednak cel ostateczny Rewolucji pozostał
niezmienny, a jest nim świat, “gdzie całkowita równość będzie
współistniała z pełną wolnością” (tamże str. 71), co
oznacza, że “ruch socjalistyczny jest zwykłym udoskonaleniem
ruchu liberalnego” ( tamże str. 71), a liberał akceptuje
socjalizm gdyż pomimo tego, że w socjalizmie “tysiące dobrych
lub przynajmniej niewinnych rzeczy jest w tyrański sposób zakazane,
gdy jednocześnie jest faworyzowane metodyczne zaspokajanie (…)
najgorszych i najgwałtowniejszych namiętności, takich jak
zazdrość, lenistwo i lubieżność” ( tamże str. 71), po to by
poprzez “poszerzenie zakresu władzy w ustroju socjalistycznym”
doprowadzić do “osiągniecia upragnionego celu, tj. ostatecznej
anarchii” ( tamże str. 71), czyli do “utopijnej koncepcji (…),
według której rozwinięta ludzkość, żyjąca w społeczeństwie
bez klas lub rządu, mogłaby się cieszyć doskonałym porządkiem i
wolnością, z której nie wyłoniłaby się nierówność” (tamże,
str. 72). Do takich (i podobnych) wniosków może dojść moralista
“jedynie przez słabość rozumu dotkniętego grzechem
pierworodnym” (tamże, str. 74) a przecież “w każdym upadłym
człowieku istnieje słabość rozumu i poprzedzająca wszelkie
rozumowanie, która podjudza go do zbuntowania się przeciw Prawu”,
którego kultywowanie razem z innymi cnotami oraz podporządkowaniem
się wszystkim przykazaniom jest możliwe wyłącznie z pomocą
łaski.
(Na
marginesie. Jednym z przejawów procesu rewolucyjnego w duszach
“wytworzył w najmłodszych pokoleniach, a szczególnie wśród
nastolatków dnia dzisiejszego, którzy hipnotyzują się
rock-and-rollem, formę umysłu charakteryzującą się
spontanicznością pierwotnych reakcji, bez kontroli rozumu i
skutecznego udziału woli oraz dominacji wyobrażeń i odczuć nad
metodyczną analizą rzeczywistości. To wszystko jest w dużej
mierze owocem pedagogiki, która prawie całkowicie eliminuje rolę
logiki i odpowiednią formację woli”; tamże, str. 71,72).
Wszelkie
namiętności będące paliwem Rewolucji znajdują swoje
potwierdzenie i kolejne impulsy do dalszego rozwoju. Rewolucja jest
samonapędzającym się procesem, który podtrzymuje się poprzez
wytwarzanie manifestacji kulturowych, artystycznych i społecznych.
Chociażby sztuka, która korzystając z tego, że “Bóg ustanowił
tajemnicze i godne podziwu relacje pomiędzy: z jednej strony pewnymi
kształtami, kolorami, dźwiękami i woniami a pewnymi stanami duszy
z drugiej” może “głęboko wpływać na mentalność i nakłaniać
jednostki, rodziny i narody do ukształtowania głęboko
rewolucyjnego stanu ducha” co widać chociażby poprzez współczesne
powiązania ”pomiędzy dzisiejszym wrzeniem rewolucyjnym a obecnymi
ekstrawagancjami i w modzie i tzw. sztuce awangardowej” (tamże,
str. 81). Według de Oliveiry należy więc uznać, że “powszechna
demokratyzacja obyczajów i stylów życia, posunięta do szczytu
systematycznej i narastającej wulgarności, oraz proletaryzująca
działalność pewnej sztuki nowoczesnej przyczyniają się do
triumfu egalitaryzmu w takim lub większym stopniu niż wprowadzenie
pewnych praw lub ustanowienie pewnych typowo politycznych
instytucji”, czego konsekwencją jest uznanie, “że jeśli jakiejś
osobie udałoby się (…) zlikwidować
niemoralne lub agnostyczne kino czy telewizję,
to uczyniłaby ona znacznie więcej dla Kontrrewolucji,
niż gdyby w ramach normalnych procedur ustroju parlamentarnego
spowodowała upadek lewicowego rządku” (tamże, str. 81, 82;
podkr. - R.H.).
Pojęcie
grzechu jest kategorią religijną (teologiczną), lecz uwzględniając
konieczność, według de Oliveiry, połączenia struktur państwowych
z kościelnymi (państwo teokracji katolickiej) przekształca się
nie tylko w powszechną kategorię etyczną (i w konsekwencji taką,
która powinna powszechnie obowiązywać) lecz także wykluczającą
inne etyki, sytuując je po stronie Rewolucji (wszystko co nie jest
Kontrrewolucją jest Rewolucją) i odmawiając im prawa ocen
moralnych, zarzucając im dążenie do “niedocenienia lub negacji
pojęć dobra i zła, grzechu pierworodnego i Odkupienia“ (tamże,
str. 83). Rewolucja jest nie tylko ”owocem grzechu” lecz także
dąży “przemilczenia swoich grzesznych korzeni” oraz “do
zanegowania samego pojęcia grzechu”. (tamże, str. 83). Działania
te realizowane as miedzy innymi poprzez “systemy filozoficzne lub
prawne, które negują prawomocność i istnienie jakiegokolwiek
prawa moralnego lub nadają temu prawu chwiejne i śmieszne
fundamenty laicyzmu” (tamże, str. 83, 84) oraz propagandę
“ignoruje moralność nie negując wprost jej istnienia” (tamże,
str. 84), co prowadzi do tego, że “wszelka cześć należna
cnocie, jest składana bożkom takim jak złoto, praca, skuteczność,
sukces, bezpieczeństwo, zdrowie, uroda, siła mięśnie, rozkosz
zmysłowa” (tamże, str. 84; jednocześnie de Oliveira twierdzi, że
uroda czy siła są uprawnionym źródłem hierarchii - tamże, str.
69). Tak działająca Rewolucja poprzez negację grzechu neguje
“Odkupienie dokonane przez Pana Naszego Jezusa Chrystusa, gdyż
jeśli nie istnieje grzech, to Odkupienie staje się niezrozumiałe i
traci jakikolwiek logiczny związek z historią i życiem” (tamże,
str. 84), co można zrozumieć, jako wyraźną sugestię, że życie
ma sens tylko współistniejąc z pojęciem grzechu, a więc tylko w
realizacji wizji de Oliveiry.
Błędem
Rewolucji jest posługiwanie się rozumem, który nie jest
podporządkowany wierze (dla de Oliveiry rozum nie sterowany wiarą
nie jest rozumem), co zaowocowały tym, że “myślano, że
niewiedza była jedyną przyczyną błędów i zbrodni, że sposobem
na zamknięcie więzień było otwieranie szkół” (tamże, str.
84) a walką z uciskiem ze strony państwa może być “wolność
polityczna i powszechne głosowanie” (tamże, str. 85). Człowiek,
ufając swojemu rozumowi i czując się “samowystarczalny dzięki
nauce i technice, może rozwiązać wszystkie swoje problemy,
wyeliminować ból, nędzę, niewiedzę, niebezpieczeństwo, krótko
mówiąc wszystko, co nazywamy skutkiem grzechu pierworodnego i
osobistego” (tamże, str. 85). Grzechem Rewolucji jest, że “w
człowieku Rewolucja pokłada ufność” (tamże, str. 85).
Ostatecznym
celem Rewolucji “jest świat, w którym kraje połączone w jedną
republikę powszechną nie są niczym innym oprócz nazw
geograficznych, świat bez żadnych społecznych i ekonomicznych
nierówności, sterowany przez naukę i technikę, propagandę i
psychologią, aby osiągnąć bez udziału nadprzyrodzoności
ostateczne szczęście człowiek” (tamże, str. 85, 86). Ta
technokracja nie zna wojny “ponieważ nauka pokazuje, że wojna
jest złem”, co czyni Rewolucję ruchem pacyfistycznym (a
jednocześnie odpowiedzialnym za wojny światowe i wszelkie krwawe
rewolucje – przyp. R.H.), więc przeciwstawnym mundurowi, w którym
zaklęte są “pewne [ogólne] prawdy” o kontrrewolucyjnym
charakterze i który przypomina, że “istnieją wartości, które
są wyższe niż samo życie i dla których powinno się umrzeć, co
jest sprzeczne z mentalnością socjalistyczną, całkowicie
charakteryzująca się strachem przed ryzykiem i bólem oraz
uwielbieniem bezpieczeństwa i najwyższego przywiązania do życia
ziemskiego”, i że “istnieje moralność, ponieważ wojskowość
całkowicie opiera się na pojęciu honoru, siły w służbie dobru i
zwróconej przeciw złu itd.“ (tamże, str. 88; pokój nie jest
wiecznym więc warstwie wojskowych należy okazywać “sympatię,
wdzięczność i podziw, które słusznie się należą tym, których
zadaniem jest walczyć i umierać dla dobra wszystkich”; tamże,
str. 136). W przeciwieństwie do Rewolucji, która jest “gadatliwa,
deklamatorska i usidlająca” i która unika “rozwiązywania spraw
w bezpośredni, drastyczny i otwarty sposób – more
militari” (tamże,
str. 88), do czasu aż całkowicie “przejmie środki sterowania”
, ponieważ nie ma nic bardziej despotycznego i okrutnego niż
Rewolucja, gdy jest ona wszechmocna” (tamże, str. 88).
Zniesienie
owoców Rewolucji wymaga Kontrrewolucji, czyli działań będących
odpowiedzią na proces rewolucyjny, gdyż jeśli “Rewolucja nas
zabija, to nic nie jest bardziej konieczne od reakcji dążącej do
jej zniszczenia” (tamże, str. 93). Ale “musi to być
Kontrrewolucja XX wieku, zwalaczająca Rewolucję taką, jaka dziś
konkretnie istnieje. Zatem musi ona zwalczać rewolucyjne
namiętności, jakie dziś się rozpalają, rewolucyjne idee, jakie
dziś są formułowane, rewolucyjne środowiska, jakie się dziś
ujawniają, rewolucyjną sztukę i kulturę, jakie są dzisiaj oraz
jednostki i obiegowe opinie, które na jakimkolwiek poziomie są
obecnie najaktywniejszymi sprawcami Rewolucji” (tamże, str. 84).
De Oliveira zapowiada wojnę totalną, wojnę w której istnieją dwa
światy, z których jeden musi przegrać a drugi musi wygrać
(Kontrrewolucja musi wygrać bo stoi za nim bóstwo i instytucja
kościoła), wojnę w której nie ma miejsca na dialog, kompromis.
Nie namawia do “ignorowania Rewolucji” ani do “paktowania z
nią, nawet w najmniejszym stopniu” (tamże, str. 94). Rewolucję
należy poznawać (poznawać wroga, aby być bardziej skutecznym w
jego niszczeniu) i zwalczać w “sposób inteligentny, wnikliwy i
systematyczny, przy użyciu wszelkich dopuszczalnych środków i
wsparciu wszystkich katolików” (tamże, str. 94).
Zwalczanie
Rewolucji, czyli Kontrrewolucja będzie budową nowego porządku,
nowego świata, który ze względu na zmienność rzeczy
(“niezmienność nie istnieje wśród rzeczy doczesnych” tamże,
str. 95) nie będzie powrotem do we wszystkich aspektach do
średniowiecznego ideału ale uwspółcześnionym, nowym
średniowieczem. Działanie kontrrewolucyjne będzie przywracaniem
porządku (skoro Rewolucja jest nieporządkiem), “a przez porządek
rozumiemy pokój Chrystusa pod panowaniem Chrystusa, a więc
cywilizację chrześcijańską, surową i hierarchiczną, sakralną
od podstaw, antyegalitarną i antyliberalną” (tamże, str. 95;
pamiętać należy, że kontrrewolucjonista jest “gorliwym obrońcą
praw własności”, gdyż “prawo do własności prywatnej (…)
wynika (…) z zasady wymaganej przez Boga i ze swej istoty jest
zgodne z Prawem Naturalnym”; tamże, str. 131, 132) i cechującą
się “głębokim poszanowaniem praw Kościoła i papiestwa oraz
sakralizację w maksymalnym możliwym stopniu wartości życia
doczesnego, wszystko to w opozycji do laicyzmu, interkonfesjonalizmu,
ateizmu i panteizmu, jak również ich następstw”, “duchem
hierarchii cechującej wszystkie aspekty społeczeństwa i państwa,
kultury i życia, w przeciwieństwie do egalitarnej metafizyki
Rewolucji”, “gorliwością w wykrywaniu i zwalczaniu zła w jego
zarodkowych lub utajonych formach, w gromieniu go poprzez potępienie
i nadawanie mu piętna hańby oraz karaniu go z niezłomną
stanowczością we wszelkich jego przejawach, a w szczególnie tych,
które sprzeciwiają się ortodoksji i czystości obyczajów, w
przeciwieństwie do liberalnej metafizyki Rewolucji oraz jej dążeniu
do swobodnego panowania zła i jego ochrony” (tamże, str. 96, 97).
Pamiętać należy, że “Prawda i dobro są w całości wykładane
(…) przez Kościół” (tamże, str. 121).
Ta
walka kontrrewolucyjna jest także “działalnością
tradycjonalistyczną” (tamże, str. 99), która polega na
wyłuskiwaniu “wspaniałych chrześcijańskich tradycji” (tamże,
str. 99) współistniejących z “wieloma rewolucyjnymi instytucjami
i obyczajami”, pielęgnowaniu ich i przewracaniu im należnego im
miejsca i znaczenia. W działalności kontrrewolucyjnej “postęp
materialny narodu [w aspekcie materialnym “prawdziwy postęp polega
na właściwym wykorzystaniu sił natury zgodnie z Prawem Bożym, na
służbę człowiekowi”; tamże, str. 100, 101) nie jest głównym
elementem postępu, gdyż w “rozumieniu chrześcijańskim”
“polega on przede wszystkim na pełnym rozwoju władz duszy i
wznoszeniu się ludzkości w kierunku doskonałości moralnej”
(tamże, str. 101) i “w konsekwencji właściwe dla Kontrrewolucji
jest promowanie wśród jednostek i mas o wiele większego szacunku
dla tego, co dotyczy prawdziwej religii, filozofii, sztuki i
literatury, niż dla tego, co dotyczy dobra ciała i wykorzystania
materii” (tamże, str. 101), chociażby dlatego, że Kontrrewolucja
zakłada, że “świat zawsze będzie padołem łez i przejściem ku
niebu” (tamże, str. 101; ponownie de Oliveira dąży do zamrożenia
struktury społecznej, w której należy do grupy uprzywilejowanej,
poprzez uznanie “padołu łez” jako naturalnego porządku rzeczy,
elementu drogi do zbawienia, którego kwestionowanie jest tożsame z
wystąpieniem przeciwko bóstwu) w przeciwieństwie do Rewolucji,
która “uważa, że postęp powinien uczynić z ziemi raj, w którym
człowiek może żyć szczęśliwie nie myśląc o przyszłości”
(tamże, str. 101).
Prawdziwy
kontrrewolucjonista buduje swoją tożsamość wokół konfliktu
dwóch porządków. Z jednej strony “miłuje Kontrrewolucję i
chrześcijański porządek oraz nienawidzi Rewolucji i
‘anty-porządku’”, a miłość i nienawiść tworzą oś,
“wokół której skupiają się wszystkie jego ideały, preferencje
i działania” (tamże, str. 102). De Oliveira tworzy zarys metod i
taktyki kontrrewolucji. Skupiając się na ideologicznych aspektach
myśli zawartej w “Rewolucji...” przedstawię tylko najważniejsze
ich aspekty. Uwzględniając, że “wobec Rewolucji i Kontrrewolucji
nie ma osób neutralnych” (tamże, str. 106), w pierwszej
kolejności konieczna jest tworzenie kontrrewolucyjnych grup
(wzajemne odnajdywanie się prawdziwych kontrrewolucjonistów;
działalność indywidualna jest ważna ale nie jest tak skuteczna,
jak działanie grup). Walkę należy podjąć na wszystkich frontach:
religijnych, społecznych, gospodarczych, kulturowych i
artystycznych. Należy ukazywać i analizować (oraz zwalczać)
Rewolucję w całości, we wszystkich jej objawach (skoro jest to
wszechobejmujący, chaotyczny ale spójny proces). Poza wyjątkowymi
przypadkami należy działać wyłącznie we własnym
kontrrewolucyjnym gronie, gronie osób, które “są radykalnie i
całkowicie wolne do wirusa Rewolucji” (tamże, str. 107). Istotne
jest pozyskiwanie tłumów ale nie to jest najważniejsze: “W
istocie, dokładne studium historii ukazuje nam, że to nie masy
przygotowywały Rewolucję. Podążały one w kierunku rewolucyjnym,
ponieważ miały za sobą elity. Jeżeli miałby elity o przeciwnej
orientacji, to prawdopodobnie podążyłyby w kierunku przeciwnym.
Obiektywny wgląd w historię wskazuje, że czynnik mas jest wtórny,
zasadnicza jest formacja elit” (tamże, str. 108). Aby być
skuteczna Kontrrewolucja musi korzystać ze wszystkich dostępnych
środków: telewizji, radia, prasy, reklamy (jeżeli na reklamie
widnieje symbol lwa z krzyżem na czerwonym tle jest to reklama
środowiska związanego z Ordo Iuris – przyp. R.H.), książki czy
katedry uniwersyteckiej (przyznanie punktacji naukowej na poziomie
uniwersyteckim wydawnictwu Ordo Iuris dobrze wpisuje się w ową
taktykę – przyp. R.H.). Ważne jest też, aby Kontrrewolucja
działała bezkompromisowo, a prezentowanie “Kontrrewolucji w
bardziej ‘sympatycznym’ i ‘pozytywnym’ świetle, przez
powstrzymywanie jej od atakowania Rewolucji, jest skutecznym
sposobem, aby zubożyć jej treść i dynamizm” i jest “godną
pożałowania taktyką” (tamże, str. 115, 116). Ale “nie oznacza
to, że język kontrrewolucyjny nie powinien być odpowiednio
tonowany i akcentowany stosowanie do okoliczności” (tamże, str.
116).
De
Oliveira podkreśla, że “istota ducha rewolucyjnego polega (…)
na nienawiści, z zasady i na płaszczyźnie metafizycznej, wszelkiej
nierówności i wszelkiego prawa, a w szczególności Prawa
Moralnego” a “zatem jednym z bardzo ważnych punktów pracy
kontrrewolucyjnej jest nauczanie umiłowania nierówności
(podkr. R.H.), widzianej na płaszczyźnie metafizycznej, zasady
władzy, Prawa moralnego i czystości, ponieważ pycha, buntowniczość
i nieczystość są tymi czynnikami, które najbardziej pobudzają
ludzi na drodze Rewolucji” (tamże, str. 123). Istota ducha
rewolucyjnego jest niemal tożsama z jej siłą napędową, gdyż
“dynamizm namiętności ludzkich rozpętany w metafizycznej
nienawiści do Boga, cnoty, dobra, a
w szczególności hierarchii i czystości (podkr.
- R.H.; to sugeruje, że stosunek do bóstwa jest mniej istotne niż
stosunek do hierarchii), jest największą siłą napędową
Rewolucji” (tamże, str. 125), a istota dynamizmu (siła duszy
chrześcijańskiej) Kontrrewolucji “nie może być wyjaśniona,
o ile nie weźmie się pod uwagę życia nadprzyrodzonego” (tamże,
str. 126), w niej tkwi moc (i uzasadnienie), zdolna do “cudów
historii”: “nawrócenia Imperium Rzymskiego, powstania
Średniowiecza (...)” i zbudowania trwałego i wiecznego porządku,
gdyż “te zmartwychwstania są niezwyciężone, ponieważ nic nie
może pokonać cnotliwego narodu, który prawdziwie kocha Boga”
(tamże, str. 126).
Budowa
dobra i eliminacja zła, co jest kwintesencją Kontrrewolucji (przy
czym ostre rozróżnienie pomiędzy dobrem a złem jest konsekwencją
jedynej prawdziwej moralności opisywanej przez de Oliveirę) dla
autora “Rewolucji...” jest walką, w której “powinno się
preferować przyjazne prowadzenie i oświecanie umysłów” to
jednak “jest oczywiste, że przeciwko jej różnym formom – na
przykład komunizmowi – bezpośrednia i otwarta walka za pomocą
wszystkich sprawiedliwych i legalnych środków jest prawowita i na
ogół nawet konieczna” (tamże, str. 131; TFP silnie
wspierało prawicowe i skrajnie prawicowe rządy w Ameryce
Łacińskiej, także te, które przejęły władzę poprzez zamachy
stanu a także te, które dopuściły się zbrodni na szeroką skalę,
szczególnie w stosunku do grup i polityków lewicowych – przyp. -
R.H.; ). “Preferowane przyjazne prowadzenie i oświecanie umysłów”
obejmuje także “dzieło miłosierdzia”, które objawia się
poprzez wsparcie osób pozostających w nędzy. To może pomóc
normalizować życie społeczne i gospodarcze, więc “szkodzą one
rozwojowi procesu rewolucyjnego” (tamże, str. 130), ale
Rewolucja ma korzenie “moralne, a więc religijne” a zatem “w
dziełach tych trzeba krzewić formację religijną i moralną, ze
szczególnym naciskiem na przestrzeganie dusz przed rewolucyjnym
wirusem” (tamże, str. 130). Pamiętać przecież trzeba, że
“Kościół, współczująca Matka, wspiera wszystko, co mogłoby
ulżyć ludzkiej nędzy. Nie karmi się iluzją, że może
wyeliminować wszystkie jej przejawy i
naucza świętobliwego pogodzenia
się z chorobą, biedą i innymi niedostatkami” (tamże, str. 130;
podkr. R.H.), więc “dzieła te powinny zaszczepić w swoich
beneficjentach (…) prawdziwą wdzięczność za otrzymane
przysługi” (tamże, str. 131), przecież “utrzymując swoją
pozycję z godnością i siłą,
warstwy wyższe powinny mieć bezpośredni i życzliwy kontakt z
innymi warstwami” (tamże, str. 132, podkr. - R.H.).
W
walce kontrrewolucyjnej ważne jest odrzucenie myśli
socjalistycznej, która albo jest zakamuflowaną myślą
komunistyczną, albo tchórzliwym stanem ducha, który nie dostrzega
naturalnego, boskiego, porządku rzeczy. A skoro „prawo własności
jest tak święte, że nawet gdyby jakiś reżim miał dać
Kościołowi pełną wolność, a nawet pełne poparcie, to nie
mógłby on uznać za prawowitą taką organizację społeczną, w
której cała własność byłaby kolektywna” (tamże,
str. 135) to
(posłużę się dłuższym fragmentem, aby przy okazji zilustrować
sposób myślenia, argumentacji, splątanie kategorii itd. w myśli
de Oliveiry) „ten stan ducha wynika z mniej lub bardziej
uświadomionej idei, że wszelka nierówność jest niesprawiedliwa i
nie tylko wielkie majątki, ale również średnie muszą zostać
zlikwidowane, ponieważ jeśli nie będzie bogatych, to nie będzie
także biednych. Jest to jak widać, pozostałość pewnych
socjalistycznych szkół myślenia z XIX w. uperfumowanych
romantycznym sentymentalizmem. Rodzi to mentalność, która uznaje
się za antykomunistyczną, lecz niestety często nazywa się się
socjalistyczną. Mentalność ta, która staje się coraz silniejsza
na Zachodzie, jest o wiele większym niebezpieczeństwem niż sama
indoktrynacja marksistowska. (…). Takie ustępstwa, które wykazują
tendencję do ekonomicznego egalitaryzmu i kontroli państwa, można
zauważyć w każdej dziedzinie. Prywatna przedsiębiorczość jest
coraz bardziej ograniczana. Podatki spadkowe są tak uciążliwe, że
w pewnych wypadkach skarb państwa jest głównym spadkobiercą.
Mieszanie się urzędów w wymianę handlową, eksport i import
uzależnia przemysł, handel i bankowość od państwa. W dziedzinę
wynagrodzeń, czynszów, cen, we wszystko interweniuje państwo.
Posiada ono zakłady przemysłowe, banki, uniwersytety, gazety,
rozgłośnie radiowe, kanały telewizyjne itd. Gdy egalitarny etatyzm
przekształca w ten sposób gospodarkę, to jednocześnie
niemoralność i liberalizm rozbijają rodzinę i przygotowują drogę
tzw. wolnej miłości” (tamże,
str. 134; czyli interwencjonizm państwa prowadzi do wolnej
miłości).
Rewolucja,
według de Oliveiry dąży do powstania republiki powszechnej, co
stoi w sprzeczności z katolicko-teokratyczną suwerennością
narodu. Kontrrewolucja “nie jest również przychylna niestabilnej
i nieorganicznej sytuacji stworzonej przez rozłam chrześcijaństwa
i sekularyzację życia międzynarodowego” (tamże, str. 135).
Rozwiązaniem tego problemu mogłoby być akceptacja myśli
stanowiącej, że “pełna suwerenność każdego narodu nie
sprzeciwia się temu, aby ludy, które żyją w obrębie Kościoła,
tworząc jedną wielką rodzinę duchową, ustanowiły organy
dogłębnie przeniknięte duchem chrześcijańskim i być może
kierowane przez przedstawicieli Stolicy Apostolskiej, dla
rozwiązywania ich kwestii na płaszczyźnie międzynarodowej” a
także dla “współpracy narodów katolickich dla wspólnego dobra
(...), a w szczególności gdy dotyczy to obrony Kościoła przeciw
niewiernym i ochrony misjonarzy w krajach pogańskich lub
zdominowanych przez komunizm” (tamże, str. 135), gdyż “wielkość,
której Kontrrewolucja pragnie dla wszystkich krajów, jest i może
być tylko jedna: wielkość chrześcijańska, która zakłada
zachowanie wartości typowych dla każdego z nich [lokalnych –
przyp. - R.H.] i braterskie współżycie między nimi”. (tamże,
str. 136).
Proces
kontrrewolucyjny jest ściśle spleciony z kościołem katolickim.
Kościół katolicki, to “Mistyczne Ciało Chrystusa, nieomylny
nauczyciel Prawdy, strażnik Prawa Naturalnego, a zatem ostateczna
podstawa porządku doczesnego” jest na “celowniku
Rewolucji” (tamże, str. 137). Jego zadaniem jest “sprawowanie
bezpośredniej władzy duchowej i pośredniej władzy doczesnej dla
zbawienia dusz” (tamże, str. 138) a Rewolucja jest przeszkodą w
takim zbawianiu dusz to ustawia kościół katolicki jako
sprzymierzeńca i siłę napędową Kontrrewolucji. Jednak to nie
kościół katolicki służy Kontrrewolucji. Przeznaczeniem
Kontrrewolucji nie jest też ocalanie kościoła katolickiego (który
przecież, “nie potrzebuje ludzi, aby przetrwać”; tamże, str.
139). Kontrrewolucja musi się oprzeć na “Kościele i pokornie mu
służyć, zamiast pysznie wyobrażać sobie, że to ona Go ocala”
(tamże, str. 139) a jej misją jest (poprzez zwalczanie Rewolucji
przy współudziale nienawiści do niej) “wywyższenie Kościoła”
(tamże, str. 140).
Postulowany
porządek moralny ma charakter uniwersalny (jedyny uprawniony), a
biorąc pod uwagę sukcesy Rewolucji, to dla de Oliveiry “akcja
kontrrewolucyjna obejmuje reorganizację całej społeczności
doczesnej” (tamże, str. 140) tak, aby “zbudować nowe
chrześcijaństwo, jaśniejące wiarą, pokorne duchem hierarchicznym
i nieskazitelnie czyste” (tamże, str. 140).
Kontrrewolucjoniści
powinni działać na różnych (wszystkich) polach, globalnie
(frontalna walka z Rewolucją) a także w sytuacjach jednostkowych
czy wydzielonych obszarach funkcjonowania społecznego, począwszy do
walki ze “złem protestantyzmu” a skończywszy na angażowaniu
się w politykę bądź działalność ekonomiczną. Dopuszczona jest
nawet współpraca z niekatolikami (nawet protestantami czy
muzułmanami), szczególnie jeśli uwzględni się, że “pewni
protestanci lub muzułmanie znajdują się w takim stanie duszy, w
którym zaczynają dostrzegać całą nikczemność Rewolucji”, a
idąc krok dalej “jeżeli odpowiedzą na łaskę, mogą stać się
wspaniałymi katolikami, a zatem skutecznymi kontrrewolucjonistami”
(tamże, str. 143; do Oliveira już wcześniej zwracał uwagę na
siłę neofitów), ale zanim tak się stanie współpraca jest
możliwa tylko w realizacji konkretnych celów gdyż stała
współpraca “z ludźmi skażonymi jakimkolwiek wpływem Rewolucji
jest rażącą nieostrożnością i przyczyną chyba większości
kontrrewolucyjnych porażek” (tamże, str. 107) gdyż “nie ma
autentycznej Kontrrewolucji poza Kościołem” (tamże, str. 144).
“Rewolucja...”
została napisana w latach pięćdziesiątych XX w. w związku z czym
do późniejszych wydań de Oliveira dołączył dodatkowe rozdziały
w III części książki (Rewolucja i Kontrrewolucja dwadzieścia lat
później) pisane w 1976 roku oraz wtręty pisane 1992 roku.
Rozdziały te szkicowo opisują ruch TFP i jego działalność,
wyrażają stosunek de Oliveiry do kościoła katolickiego po
II Soborze
(de Oliveira postuluje w 1959 roku totalne podporzadkowanie się
kościołowi i jego hierarchii i jest mu bardzo trudno zaakceptować
zmiany w kościele katolickim; tego dylematu nie udało mu się w
jakikolwiek sposób rozwiązać; twierdzi, że hierarchia kościelna
została zinfiltrowana przez agentów komunistycznych a “TFP
otwarła oczy katolików na knowania niewiernych pasterzy”; tamże,
str. 179; temu tematowi poświęcony jest rozdział “Psychologiczna
ofensywa III Rewolucji w Kościele, tamże, str. 169 – 179;
uwzględniając II Sobór Watykański ten wcześniej nieomylny,
doskonały i niezniszczalny kościół: “Ku zgorszeniu
niezliczonych dusz, Mistyczne Ciało Chrystusa wkroczyło w ponury
proces będący czymś w rodzaju samozniszczenia”; tamże, str.
170) a przede wszystkim bardzo silnie akcentują tożsamość
Rewolucji z komunizmem. Rewolucja i komunizm stały się niemal
synonimami, a wszelkie socjalizmy etapami na drodze do komunizmu, w
związku z czym walka z socjalizmem, jest tożsama z walką z
komunizmem (to szczególnie ważne patrząc na historyczne zmiany i
krwawe konflikty w Ameryce Południowej; “Do autentycznej walki
przeciw komunizmowi zaliczamy zwalczanie wszelkich postaci
socjalizmu, gdyż są to tylko etapy przygotowawcze lub formy
larwalne komunizmu”; tamże, str. 149). Ponownie podkreśla
znaczenie rewolucji jednostkowych, jako etapów działania Rewolucji
jako wielowiekowego procesu Rewolucji: “trzy wielkie rewolucje
stanowiły główne etapy stopniowego niszczenia Kościoła i
cywilizacji chrześcijańskiej: w XVI w. humanizm, renesans i
protestantyzm (I Rewolucja);
w XVIII w. Rewolucja Francuska (II Rewolucja);
i w drugiej dekadzie tego wieku [tj. XX – przyp. - R.H.), komunizm
(III Rewolucja)”
(tamże, str. 152).
Kolejnym
wątkiem poruszonym (był już akcentowany wcześniej) jest kamuflaż,
który przywdziewa Rewolucja (poprzez swoich sterników), na skutek
utraty mocy doświadczanej przez “klasyczną” propagandę.
Obecnie (lata siedemdziesiąte) “komunistyczna propaganda staje się
coraz bardziej zakamuflowana, spokojna i powolna. Taki kamuflaż robi
się albo przez rozpowszechnianie rozproszonych i zawoalowanych zasad
marksistowskich w literaturze socjalistycznej, albo przez
wszczepianie w samej tzw. ‘centrowej’ kulturze pewnych tez, które
jak nasiona rozwijają się, prowadząc centrystów ku nieostrożnej
i stopniowej akceptacji doktryny komunistycznej w całości”
(tamże, str. 161). De Oliveira we wszystkim, co nie jest
jednoznacznie kontrrewolucyjne dostrzega sterowany, komunistycznych
spisek.
W
zmianach procesu rewolucyjnego de Oliveira dostrzega zalążek IV
Rewolucji (czwartego wielkiego etapu Rewolucji). Rewolucja
“przywdziała uśmiechniętą maskę, zmieniła polemikę na
dialog, symulowała zmianę mentalności
i postawy, otworzyła się
na wszelkie rodzaje współpracy z przeciwnikami, których chciała
niegdyś zwalczyć przemocą” (tamże, str. 162, 163). “U szczytu
swej potęgi III Rewolucja przestała zagrażać i atakować, a
zaczęła uśmiechać się i prosić” (tamże, str. 163). Dzieje
się tak zarówno w polityce wewnętrznej państw jak i na arenie
międzynarodowej (“pokojowe współistnienie”
zamiast
“zimnej wojny”; “odprężenie”; “historyczny kompromis”).
Ponownie
posłużę się dłuższym cytatem obrazującym logikę i sposób
konstrukcji myśli i postrzeganie rzeczywistości przez de Oliveirę:
“międzynarodowy komunizm – chociaż z konieczności zrodzony z
nienawiści kierujący się swoją wewnętrzną logiką stosowania
przemocy (wojny, rewolucje, zamachy) – został zmuszony przez
wielkie i głębokie zmiany w opinii publicznej, do zamaskowania
swojej nienawiści i udawania, że zrezygnował z wspomnianych metod
walki” i dalej: “Gdyby taka rezygnacja była szczera, to
międzynarodowy komunizm sam by sobie w ten sposób zaprzeczył,
przez co dokonałby samozniszczenia”, co prowadzi do konkluzji
“Komunizm wykorzystuje uśmiech jedynie jako broń agresji i wojny.
Nie eliminuje przemocy, ale przenosi ją ze sfery działań
fizycznych i namacalnych w sferę nienamacalnych działań
psychologicznych”. (tamże, str. 166). Pamiętając, że Rewolucją
jest każdy proces kulturowy, który nie jest Kontrrewolucją, oraz
że Rewolucja jest niemal tożsama z komunizmem (w kategoriach celu),
to wszelkie zmiany kulturowe ostatnich wieków a w szczególności
ostatnich lat (wszelkie ruchu emancypacyjne) są dziełem Rewolucji a
więc dążą do komunizmu: “Ta wersja rewolucyjnej wojny
psychologicznej jest znana jako rewolucja kulturalna” (tamże, str.
167; wpis de Oliveiry z 1992 roku).
Podsumowanie
W
oparciu o “Rewolucję...” można spróbować określić świat
postulowany przez de Oliveirę, a w konsekwencji przez organizacji
takie jak TFP i z TFP powiązane, a więc chociążby Ordo Iuris.
Określić, jak ten świat jest postrzegany i w jakim kierunku
powinien się zmienić. Poniżej przedstawię kilka najważniejszych
punktów tego obrazu wyłaniającego się z książki de Oliveiry:
1.
Świat jest dychotomiczny. Jest albo Rewolucja, będąca złem, albo
Kontrrewolucja będąca dobrem.
2.
Rewolucja jest pojęciem bardzo szerokim. Obejmuje wszystkie aspekty
kultury, które nie są Kontrrewolucją, począwszy do protestantyzmu
a skończywszy na nudyzmie (to dlatego wszystko, co nie jest
kontrrewolucyjne, jest neomarksizmem, lewactwem itd.)
3.
Deklaratywnie jest tylko jedna prawda moralna i jedno źródło
etyki: kościół katolicki w wersji de Oliveiry.
4.
Pomimo niekończących się odwołań do religijności, największy
nacisk położony jest na kwestie ekonomiczne i społeczne, które
powinny dążyć do zachowania określonej struktury społecznej i
ekonomicznej, której beneficjentem był de
Oliveira. Każdy powinien podporządkować się owej strukturze,
niezależnie do swojej pozycji społecznej, a próba jej zmiany jest
przejawem Rewolucji i dążeniem do komunizmu. Religia wydaje
się uzasadnieniem nierówności społecznych i ekonomicznych (ta
wersja religii została wykorzystana do uprawomocnienia społeczno -
ekonomicznej konstrukcji społeczeństwa). To rozwiązanie de
Oliveira nazywa porządkiem (Kontrrewolucja jest przywracaniem
porządku; “porządek” tak jak “normalność” to
przykład metajęzyka (tak go nazywam), niedookreślone stwierdzenie
zrozumiałe dla wtajemniczonych; taki działa np. “oni” w pewnym
radiu).
5.
Jedynym uprawnionym rodzajem państwa jest teokracja w oparciu o
kościół katolicki (rozumianym jako organizacja). Jest to
jedyne prawomocne (prawo naturalne tożsame z
prawem religijnym)
rozwiązanie o charakterze uniwersalnym.
6.
Struktura społeczna powinna być hierarchiczna i mocno
podkreśloną zasadą podporządkowania jednych
klas innym.
7.
Ludzie z zasady nie są równi.
8.
Rewolucja we wszystkich swoich aspektach jest złem, a ci, którzy
działają na jej rzecz (od protestantów po nudystów)
są źli.
9.
Pomiędzy Rewolucją a Kontrrewolucją nie ma żadnych punktów
wspólnych. Kompromis, dialog itd. są działaniami rewolucyjnymi, a
więc złymi. Świat jest zero – jedynkowy, czarno – biały.
10.
Pomiędzy Rewolucją a Kontrrewolucją toczy się wojna, którą
Kontrrewolucja musi wygrać, gdyż nie ma innego rozwiązania.
11.
Kontrrewolucja musi działać na wszystkich polach funkcjonowania
społecznego i w stosunku do wszystkich ludzi,
ale powinna koncentrować
się na kształtowaniu elit (masy winny być ukształtowane w taki
sposób, aby bezwarunkowo akceptować
hierarchiczność i podążać
za elitami). Działania te mogą być otwarte ale nie
muszą, realizowane etapami (kolejnymi małymi krokami),
przejmowaniem kolejnych fragmentów dyskursu i władzy lub
całościowo.
12.
Nie można akceptować żadnych “pomysłów” Rewolucji. Jeśli w
kimkolwiek (np. w zaangażowanym katoliku) jest jakiś element
rewolucyjny (np. dopuszcza rozwody) sytuuje go to po stronie
Rewolucji, więc jest zły.
Uwagi.
Napisałem
ten tekst wyłącznie w oparciu o książkę, bez odniesień do
współczesności czy literatury. Niemniej istotne jest porównanie
myśli zawartej w “Rewolucji...” chociażby ze statutem Ordo
Iuris
(https://ordoiuris.pl/sites/default/files/inline-files/Statut%20jednolity%202020.pdf)
czy z informacją na rzecz tej organizacji prezentowaną na
jej stronie facebookowej. Dobrze jest też zwrócić uwagę w
kontekście “Rewolucji...” na działania grupy osób związanych
z fundację, w szczególności na postępującą symbiozę z obecną
władzą oraz z grupami skrajnymi (Gdy pan Bąkiewicz mówi o
zniszczeniu rewolucji ma
na myśli tę Rewolucję?). Na temat TFP i innych podobnych
organizacji warto zapoznać się z książką Klementyny
Suchanow “To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe
średniowiecze”, w której jest rozdział o TFP (i innych podobnych
organizacjach). Na temat Ordo Iuris ukazało się kilka ciekawych
artykułów na oko.press i na wyborcza.pl. Istotne wydaje się
zauważanie obecności osób powiązanych z Ordo Iuris (i podobnymi
organizacjami) w szkołach wyższych (szczególnie katolickich) oraz
w istotnych punktach struktury władzy (np. w MENie). Podobne
znaczenie mają małe kroki, które udaje się zrealizować Ordo
Iuris, np. punktowanie wydawnictw i artykułów Ordo Iuris na
poziomie uniwersyteckim (co ma niebagatelne znaczenie).
Przypominam
też, że każdy, kto nie jest zwolennikiem Kontrrewolucji, jest
wrogiem. Nie jest przeciwnikiem politycznym, nie jest oponentem,
partnerem w dyskusji. Jest wrogiem. Niezależnie, czy chce wziąć
rozwód, stosować antykoncepcję czy mieć prawo do aborcji. Nie ma
to znaczenia - jest wrogiem. Każda z kwestii podnoszonych przez Ordo
Iuris i podobne organizacje jest tylko etapem całościowej
transformacji dokonywanej przez ludzi, którzy oświeceni
wiarą (przynajmniej deklaratywnie), uznają się za nieomylnych
i których cel nie musi być zrealizowany już teraz za rok, ale może
być obliczony na dziesięciolecia; przecież to tylko mgnienie oka w
porównaniu z wiecznością (ale może też chodzić o władzę,
pieniądze i wpływy a religia w takim ujęciu jest traktowana
instrumentalnie).
x
x