Osoby o słabszych nerwach zaczynają od aktu IV
AKT I Ustawa
Dawno,
dawno temu czytając odkryłem, że pisać można inaczej. Że jest
nie tylko świat Sienkiewicza czy Żeromskiego. To odkrycie było
powieścią, którą wciąż uważam za jedną z najwybitniejszych
przeze mnie przeczytanych: „Paragraf 22” (na marginesie: w
powieści, która niebawem się ukaże – „Pokolenie” - ukryłem
paragrafowe zdanie w tekście – taki ukłon z mojej strony, a
książkę zakończyłem cytatem z pierwszej powieści Hellera). Sam
paragraf jest genialny w swojej prostocie a jego skuteczność
niepodważalna. A to, że działa i jest stosowany nie oznacza wcale,
że istnieje. Wystarczy wiara w jego moc a odwdzięczy się ciężką
pracą w polu sprawiedliwości jedynie słusznej. Z podziwem dla
literatury znawstwa przyjąłem więc nowelizację ustawy o
cudzoziemcach, w której to hołd literaturze złożono i to, jakby
dla podkreślenia miłości do beletrystyki, podwójny a nawet
potrójny, co już kochania fanatyzmem trąca. Jakby tego było mało
to i jeszcze elementy fantastyki niby z Lema, Dicka czy Strugackich
włącza co, na raptem kilkunastu zdaniach tekstu, jest objawem iskry
geniuszu. Żeby w niepewności nie trzymać przedstawię myśli
błyskotliwe.
Cudzoziemiec,
który nielegalnie przekroczył granicę (granicę Shengen) i został
niezwłocznie po tym akcie przechwycony przez Straż Graniczną (SG),
na podstawie postanowienia komendanta placówki SG, zostaje z RP
wydalony (push-back). Oczywiście może się odwołać ale odwołanie
nie wstrzymuje procesu wydalania. Czyli może się odwołać
listownie wysyłając list z lasu z adresem zwrotnym w lesie tuż za
czwartą brzozą obok osikowego zagajnika. Gdyby jednak ów
cudzoziemiec chciał złożyć wniosek o ochronę międzynarodową
(zwaną potocznie azylem) to musi go złożyć niezwłocznie po
przekroczeniu granicy. Jeśli jednak złoży niezwłocznie to
oznacza, że niezwłocznie pojawił się w ramionach SG a więc
zostanie wydalony (nie ma tu tryby warunkowego: „komendant placówki
Straży Granicznej właściwy ze względu na miejsce przekroczenia
granicy sporządza protokół przekroczenia granicy oraz wydaje
postanowienie o opuszczeniu terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”;
nie ma tu: może wydać postanowienie, jest „wydaje postanowienie”)
i może się odwoływać (a właściwie złożyć zażalenie).
Złożenie wniosku na niewiele się zda bo jeśli cudzoziemiec jest
przejęty przez SG niezwłocznie po przekroczeniu granicy to SG może
jego wniosek pozostawić bez rozpatrzenia. Czyli cudzoziemiec
nielegalnie przekraczający granicę musi złożyć wniosek
niezwłocznie ale składając go niezwłocznie zostaje wydalony a
wniosek nierozpatrzony. Wniosek o ochronę może złożyć gdy
przybył bezpośrednio „z terytorium, na którym jego życiu lub
wolności zagrażało niebezpieczeństwo prześladowania lub ryzyko
wyrządzenia poważnej krzywdy”, czyli ustawodawca zakłada, że
gdzieś w podlaskich lasach jest teleportal z Iraku albo że
Afgańczycy fruwają. „Niezwłocznie” pojawia się kilkukrotnie w
nowelizacji i zastanawiam się czy za każdym razem to to samo
niezwłocznie czy może niezwłocznie z różnych opowieści.
Z
punktu widzenia cudzoziemca każdy kontakt z SG i innymi służbami
RP jest stratą więc jedynym racjonalnym działaniem jest ukrywanie
się i próba przedostania się do kraju bardziej na zachód. Co z
kolei oznacza, że władzy zostają tylko rozwiązania siłowe,
cudzoziemcom nadzieja na przeżycie, mafii wyrastają możliwości
zarobkowe (np. transport do Niemiec), organizacjom pomocowym długie
spacery.
AKT
II Ustawa 2 (Kodeks Karny)
Z
jednej strony zawsze wydawało mi się, że system prawa powinien być
spójny. Że artykuły różnych kodeksów nie mogą być wzajemne
sprzeczne. Że interpretacja przepisów może nie będzie
jednoznaczna (jednoznaczność jest niebezpieczna) ale przynajmniej
spoglądająca w jednym kierunku. Z drugiej strony zawsze zdawałem
sobie sprawę, że niespójność i niejednoznaczność prawa jest
elementem kontroli nad obywatelami i rozszerza możliwości
zarobkowania prawnikom i doradcom podatkowym oraz tym, których na
prawników i owych doradców stać. Zakładałem też, że prawo
obejmuje wszystkich obywateli w tym funkcjonariuszy państwowych,
którym obywatele, jakby na to nie patrzeć, lepiej lub gorzej ale
jednak płacą. Stąd moje przekonanie, że przy pewnych
przestępstwach lub wykroczeniach kara dla owych funkcjonariuszy
powinna być wyższa niż dla niefunkcjonariuszowego zwykłego
obywatela. A już zupełnie spójność artykułów zakładałem, gdy
rzecz kodeksu karnego dotyczyła. Co przekładało się na wiarę, że
kara za zabójstwo (art. 148 KK) to od 8 lat do dożywocia,
niezależnie czy sprawca był rudy czy łysy (zdając sobie sprawę z
sytuacji wyjątkowych: niepoczytalność, nieletniość). Trudno było
mi sobie wyobrazić, że można jednocześnie zakładać, że KK
będzie przestępstwo określał i wskazywał zakres kary a inna
ustawa będzie nakazywała lub umożliwiała przedsięwzięcie owego
czynu, zwłaszcza funkcjonariuszom państwowym. Nowelizacja ustawy o
cudzoziemcach nakazuje SG wywalanie ludzi do lasu (push-back), gdzie
część z nich umiera, co nie było trudne do przewidzenia.
Przytoczę więc kilka artykułów KK (zwracam zwłaszcza uwagę na
art.
160. § 1 i Art. 162. § 1) pod
prawną rozwagę i z prześladującą mnie myślą, że ustawodawca
uchwalił prawo nakazujące łamanie prawa:
Art.
155. Kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze
pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Art.
157. § 1. Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub
rozstrój zdrowia, inny niż określony w art. 156 § 1, podlega
karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§
2. Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój
zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, podlega grzywnie, karze
ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Art.
160. § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo
utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze
pozbawienia wolności do lat 3.
Art.
162. § 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym
bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego
uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez
narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia
albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia
wolności do lat 3.
(Warto
zwrócić uwagę, że w przytoczonych artykułach ustawodawca
posługuje się terminem „człowiek”, nie obywatel, nie Polak).
Czy
artykuł 162. § 1 nie nakazuje biegać po podlaskich lasach z
garnkami ciepłej zupy i ciepłymi ubraniami ustanawiając
biegających jako tych, którzy postępują zgodnie z literą i
duchem prawa a funkcjonariuszy państwowych od prezydenta
podpisującego począwszy przez marszałka Grodzkiego, który pomylił
przycisk przy głosowania po zwykłego szeregowego Straży Granicznej
uznać za przestępców?
AKT
III (Ruchanie krów)
W
akcie 2 zwróciłem uwagę, że KK odnosi się do człowieka („Kto
naraża człowieka...”), ale przecież całe te zamieszanie można
łatwo wysprzątać i wyprostować, gdy cudzoziemiec człowiekiem być
przestanie albo okaże się nie w pełni człowiekiem, nie do końca
człowiekiem. Już tym, że w świecie państw nie chce być
obywatelem własnej ojczyzny, że rusza w nieznane, zostawiając
przeszłość, historię, znane widoki i przynależność do kraju
odkrajał rąbek swojego człowieczeństwa. Ale to mało. Musi ukazać
inną twarz (twarz?). Należy z niego zetrzeć maskę jednostki
ludzkiej i objawić inną, nieludzką, czyniąc go nie-człowiekiem,
nie-zwierzęciem, nie-przedmiotem, kimś/czymś poza nazwą, nie
pasującą nie tylko do artykułów, paragrafów ale także do
umysłów, w których nie zagnieżdżą się w charakterze
nam-podobnego ale spłyną mętną i jednorodną masą w kloakę
odrzucenia, w obcość nieskończoną, której mieszkańcy nigdy nie
ujrzą szansy znaleźć się w kategorii MY. To na-zawsze-nie-my
wykluczy ich (to) z podlegania tym samym prawom, z ochrony godności,
z szacunku i da narzędzie (uzasadnienie nie usprawiedliwienie; albo
nie; to nawet nie jest uzasadnienie, to logiczno-racjonalna
konsekwencja ich nie-ludzkiego charakteru) wszelkich działań bo TO
nie będąc człowiekiem nie będąc zwierzęciem nie czuje, nie boi
się, nie marznie i w jakiś sposób nie-umiera a jedynie
przekształca się, tworząc pseudoczłowieczy (twarz na podobieństwo
ludzkiej) obraz wyrastający z kotłującej się magmy. Wydaje się,
że usytuowany poza moralnością może tkwić w niebycie w
nieskończoność ale jednak śnieg w końcu przykryje jego
nie-do-końca-ludzkie ciało a siły natury rozpuszczą, rozłożą i
wciągną (może wtedy na chwilę odzyska ludzką twarz).
Odczłowieczyć.
Brud, przestępstwo, zarazki, pasożyty, nielegalność,
zwyrodnienie, zboczenie, gwałcenie, zagrażanie więc z drugiej
strony obrona, reakcja, dbanie, świętość, legalność,
zapobieganie.
Cóż,
nie jest to jakiś nowy mechanizm ani genialny wymysł specjalisty od
ruchania krów czy koni, czyli osoby, którą uważam za
niedościgniony wzór podłości, za kogoś kto napawa mnie wstrętem,
somatycznym obrzydzeniem.
Niezależnie
jednak od mojego obrzydzenia i wstrętu mechanizm ten całkiem
niedawno rozpalił piece i wypełnił kominy a z pozoru światły
naród uczynił ślepym i głuchym.
O
ile skala jest nieporównywalna to mechanizmy są podobne. Nie ma co
prawda elementu celowej eksterminacji grupy (nie jest to celem
działań) a sama grupa jest według innych kryteriów określana.
Skutek uboczny w postaci leśno-bagiennej śmierci w stosunku do
nie-do-końca-człowieka jest dopuszczalny albo pozarefleksyjny albo
taki jak zdechłość potrąconego pieska. I jest gdzieś daleko (nawet
jeśli to kilka kilometrów), gdzieś poza, gdzie nie widać, nie
słychać, jakby
to działo się gdzieś w mitycznej Afryce.
Gdyby
tego mało pojawia się druga narracja, symetryczna, z pozoru stojąca
w sprzeczności. Ci sami obdarci z człowieczeństwa (śmierdzący,
niebezpieczni) wcale nie są tacy biedni i potrzebujący: mają
telefony komórkowe (!!!!), mają ubrania (nawet firmowe jeansy!!!),
wydali mnóstwo pieniędzy aby znaleźć się na granicy (to też
mechanizm analogiczny do międzywojennego antysemityzmu: z jednej
strony brud i tyfus z drugiej tacy jak my, próbujący być tacy jak
my, nas udający więc jeszcze bardziej podejrzani, jeszcze bardziej
niebezpieczny; taka sama narracja pojawia się obecnie np. w stosunku
do Romów: z jednej brud, syf a z drugiej złoto i pałace). To
wskazuje, że pomoc nie jest im potrzebna i na nią z pewnością nie
zasłużyli; bo żeby komuś pomóc ten ktoś musi w obdartych
łachmanach stać słupkiem i skamlać patrząc wzrokiem kotopsa
z pokorą, strachem, nadzieją i poddaństwem. Ale wtedy staje się
nie-człowieczy.
AKT
IV (od którego warto zacząć, jeśli
ma się słabe nerwy i mało czasu
czyli
o czym ten tekst nie jest, nie był a o czym jest)
1.
Nie jest to tekst o okrutnym satrapie zza wschodniej granicy, który
morduje obywateli państwa, którym rządzi i który dla wkurwienia
swoich zachodnich i północnych sąsiadów, dla przykrycia
wewnętrznych problemów, dla
utrzymania się przy władzy, dla
pieniędzy robi
to co robi.
2.
Nie jest to tekst o historycznych zaszłościach, o postkolonialnej
odpowiedzialności, o odpowiedzialności tych, którzy w
bliskowschodnie wojny tak ochoczo się zaangażowali, by później
równie ochoczo zastawić za sobą cały ten między
innymi przez nich wywołany
burdel.
3.
Nie jest to tekst o ziemi świętej i czcigodnej granicy.
4.
Nie jest to tekst o kapitałach politycznych, o przyciąganiu
wyborców, o zyskach, stratach i
możliwościach.
5.
Nie jest to tekst o UE, która niby tak trochę, że trzeba, że
humanitaryzm i w ogóle, ale jak przychodzi co do czego, to tak tylko
mrukniemy cichutku a tam na granicach niech się topią czy to w
bagnach czy w morzu.
6.
Nie
jest to tekst o przyczynach, skutkach, konsekwencjach, polityce przez
małe jak małe gówno „g” ani o geopolityce przez większe „g”
jak większe gówna bywają.
7.
Nie jest to tekst o wielu innych kwestiach, których łatwo się
domyślić.
8.
To tekst o tu i teraz, o kawałku lasu i ludziach, którzy tam
umierają. Bez analizy dlaczego się tam znaleźli ani gdzie się
udają i co z nimi zrobić jakby przeżyli i zostali.
9.
To tekst o systemowym, przez duże, w miarę bogate państwo,
skazywaniu ludzi na zdychanie z zimna, głodu.
10.
To tekst o tym, że w jakiś pokrętny sposób wszyscy to firmujemy.
11.
I o tym, że karuzela wśród
czarnych latawców jak szalona się kręci, tak niezmiennie od
wieków, tylko majtki inne błyskają.