piątek, 8 lutego 2019

Odpowiedzialność pięknego szpiega i wspaniałej szpiegini, czyli kolejna powieść, której nie napiszę


Z rana na ulicy z bilbordu, z wiadomości i plotek widać jego i jej twarz. Doskonałość roku, wspaniałość i perfekcyjność. Ona piękna i mądra, garnki zaprojektuje i jogurt ukręci, da innym nadzieję, że życie może być wspaniałe i wie jak założyć i jak zdjąć każdą sukienkę, ugotować zdrowy, smaczny posiłek i jak zaprojektować wakacje, salon i łazienkę aby cieszyły oko, zapewniały wygodę i były gotowe na fotograficzną sesję, którą cały świat będzie podziwiał. Potrafi zajść w idealną ciążą. Mieć ciążę z najpiękniejszym brzuchem świata, równym, gładkim i symetrycznym. Urodzić i jeszcze z pępowiną wiszącą u nóg projektować garnki i wakacje, kręcić jogurty, zakładać i zdejmować sukienki. A on to sama rozkosz. Zbudowany jak gladiator, co w wcale nie dziwi, bo właśnie nim jest. Potrafi biegać i skakać przez kozła. Inteligentny i błyskotliwy ale nie za bardzo, żeby nie zrazić do siebie większości. O włosach błyszczących i konsekwencji w oczach. Wie co jeść, co pić, czym się myć, jakiego telefonu używać, gdzie spędzać czas wolny i jak, jaki samochód wybrać, w jakim proszku do prania prać, jak pachnieć. Czyli razem zapewniają wszystko, co człowiekowi do życia jest potrzebne wzbudzając nutkę zazdrości, szacunek, potrzebę naśladowania i kąpania się w ich cieniu, bo wszak to oni wskazuję ścieżkę a nawet drogę do szczęścia i pomyślności.
To ta jasna strona. Ta widoczna strona. Bo to byłaby powieść szpiegowska. Pełna knowań i spisków, wytrwałości, pułapek, podstępów i zwrotów akcji, namiętności i szaleństwa. Ale oczywiście z wyraźnie zaznaczonym rysem filozoficznym: czym jest wolność? Czy można uciec przeznaczeniu? Czy można zawrócić? Jak trudno jest powiedzieć „nie”? Czy można odciąć się od potężnych sił geopolitycznych, które wpływają na nasze życie a w Bieszczadach nie ma już miejsca? Czy warto żyć dla idei, jeśli idea kruszeje?


Historia zaczyna się pod koniec lat osiemdziesiątych. Rodzą się: chłopiec i dziewczynka. Jeszcze się nie znają. W tym samym czasie władze wielkiego kraju na wschodzie czują oddech zmian. Czują, że ich świat może się rozpaść a jednocześnie wiedzą, że jak się nie rozpadnie to muszą cały świat jeśli nie zawojować to przynajmniej kontrolować. Muszą mieć informację. Tylko jak?


Dzieci rosną a na placu Niebiańskiego Spokoju umierają ludzie. Władza czuje gorący oddech jeszcze silniej. Z wnętrzem sobie poradzą. Gorzej z zewnętrzem. Wysyłają więc szpiegowskich mistrzów i inwestują w szpiegowską aparaturę, która ma znakomicie działać i jednocześnie zdobywać informacje. Szpiegowscy mistrzowie docierają do Polski (i nie tylko; ale akurat tu toczy się akcja) i szukają odpowiednich dzieci, aby wyszkolić je i uczynić szpiegami doskonałymi, uśpionymi agentami, agentami wpływu. Znajdują takie dzieci: szkolą je, wciągają do idei, obiecują szczęście, pomyślność i szczęśliwe zbiegi okoliczności, roztaczają niewidoczny parasol aby te już dorosłe dzieci były kochane i podziwiane, godne naśladowania i w ogóle wspaniałe, dające nadzieję i godne zaufania. I tak się dzieje. Aż nadchodzi ten czas, kiedy od trzydziestu lat rozwijana technologia stała się na tyle dojrzała, że dwóje byłych dzieci, teraz już szpiegów doskonałych, uaktywnia się i rusza na podbój świata, a ich uśmiechnięte, szczere i doskonałe twarze, które przekonały do zdrowia, mydła, samochodu, wakacji, garnków, przekonują do telefonów, komputerów, laptopów, tabletów, modemów, serwerów itd.. Ale to nie są zwykłe sprzęty. To sprzęty, które nie tylko potrafią zabić swojego właściciela ale przekazywać do tajnego, podziemnego, centrum wywiadowczego wszelkie dane. To telefony, komputery i inny sprzęt, który można wyłączyć albo kazać mu robić całkiem, co innego, niż miały robić. To sprzęt, dzięki któremu sterując z owego podziemnego centrum można wygrać każdą wojnę.


Zastanawiam się, czy może moją parę agentów wpływu uczynić w powieści, której nie napiszę, świadomą własnych działań (jak wyżej) czy nie. Podobna mi się pomysł drugi. Daje naprawdę duże pole do popisu w psychologizowaniu, analizowaniu ludzkich pragnień i ludzkich słabości. Oba rozwiązania są kuszące, a każde niesie inny potencjał egzystencjalnych pytań. A może pokusić się na niejednoznaczność, na konstrukcję, w której do ostatniej linijki włącznie czytelnik nie wie?


PS. A może warto byłoby przerobić na powieść o odpowiedzialności, za własne ciało, własną twarz, słowa i czyny, bo w końcu zachęcając promiennością swojej sławy do szamponu, banku, kredytu, pożyczki o rrso 1000%, samochodu, wczasów, kiełbas, wódy i piwa, jest się osobą odpowiedzialną za to, że wóda wcale nie będzie dobra, kredyt wyższy niż gdzie indziej, samochód będzie się psuł a telefon szpiegował.
Tyle kuszących rozwiązań, co nie zmienia mojej decyzji: tej powieści też nie napiszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz