Właśnie
wyszła moja powieść. Kolejna jest napisana ale wymaga obróbki
szlifierskiej, więc niezbędny jest czas. Ten czas wykorzystam też
na pisanie kolejnej powieści (a właściwie jej skończenie; a
właściwie dwóch powieści). Ale także na mały cykl wpisów z
podstawowej problematyki podróży kosmicznych według RH. Tych
prawdziwych podróży:
do gwiazd innych niż Słońce, do planet innych niż Merkury, Wenus,
Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun i Pluton (z tym Plutonem
to nie wiadomo - podobno należy do innej kategorii), do księżyców
innych niż … . A to oznacza fizykę na poziomie szkoły
podstawowej (przynajmniej fizykę jaką pamiętam ze szkoły
podstawowej; nie wiem, czy teraz jest fizyka w szkole podstawowej –
może nie być skoro astronomia straciła swój status a teologia
zyskała, to może fizyka też jest zbędna), nieprzyzwoitą liczbę
zer, kilka wzorów, głupie
porównania i omijanie wymysłów Alberta E. A cykl przyszedł mi do
głowy, gdyż: lubię SF, chciałbym zobaczyć zwyczajność
odległych światów (ale chcę w tym wypadku nie oznacza móc;
chyba, że mocą wyobraźni – może realność nie być tak ciekawa
jak ciekawe jest to co powstaje w ludzkich głowach; ale realność
wciąż ma większą wartość), a przede wszystkim dlatego, że
napisana powieść (ta wymagająca obróbki szlifierskiej) to
powieść, którą (jeśli już miałbym do czegoś zaliczyć)
zaliczyłbym do powieść SF. I to jeszcze kryminalnej SF. A nawet
obyczajowo kryminalnej SF.
Zacznijmy od przestrzeni. Albo
czasu. Albo określenia podstawowych punktów problematyki podróży
kosmicznych.
Ciąg dalszy nastąpi niebawem
A teraz ten sam tekst bez
zawartości nawiasów i bez samych nawiasów.
Właśnie wyszła moja
powieść. Kolejna jest napisana ale wymaga obróbki szlifierskiej,
więc niezbędny jest czas. Ten czas wykorzystam też na pisanie
kolejnej powieści. Ale także na mały cykl wpisów z podstawowej
problematyki podróży kosmicznych według RH. Tych prawdziwych: do
gwiazd innych niż Słońce, do planet innych niż Merkury, Wenus,
Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun i Pluton, do księżyców
innych niż … . A to oznacza fizykę na poziomie szkoły
podstawowej, nieprzyzwoitą liczbę zer, kilka wzorów, absurdalne
porównania i omijanie wymysłów Alberta E. A cykl przyszedł mi do
głowy, gdyż: lubię SF, chciałbym zobaczyć zwyczajność
odległych światów, a przede wszystkim dlatego, że napisana
powieść to powieść, którą zaliczyłbym do powieść SF. I to
jeszcze kryminalnej SF. A nawet obyczajowo kryminalnej SF.
Zacznijmy od przestrzeni. Albo
czasu. Albo określenia podstawowych punktów problematyki podróży
kosmicznych.
Ciąg dalszy nastąpi niebawem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz