Setki
tysięcy ludzi (a niech będzie: miliony!) po przeczytaniu PS2 z poprzedniego wpisu nie mogło
spać po nocach, ukradkiem przebierało nogami i nieustannie
sprawdzało, czy już coś jest, czy PS2 rozkwitło. Czy będzie to
Harera Kapitał w dwudziestym pierwszym wieku? Ale pomimo tego, że
bez echa przeszła dwusetna rocznica urodzin K. Marka (5 maja), nie
było wieńców i przemówień, defilad i kolacji wspominkowych u
prezydenta (a przynajmniej takich nie zauważyłem) a przecież
okrągła rocznica to coś wspaniałego i niepowtarzalnego i oznacza,
że w tym akurat przypadku, Ziemia w swoim ruchu obiegowym wokół
słonka pokonała 187977594800 kilometrów (prawie 188 miliardów
kilometrów) i jest to dwa razy więcej niż ta sama Ziemia pokonała
wokół tego samego słonka w związku z jedną z rocznic, która
miała miejsce 11 listopada 2018 roku, to wcale nie będzie dziś o
Karolu Marksie i kapitale, którego nie miał (pisał z zazdrości i
wkurzony, że jest zależny od swojego mającego kapitał kolegi,
żeby nie powiedzieć przyjaciela), a o Andrzeju Marksie, który był
astronomem i opublikował książkę „Podróże międzygwiezdne”,
czym wyręczył mnie z wielu żmudnych działań matematycznych i
fizycznych, które nie matematykowi i nie fizykowi nie przychodzą
łatwo.
Co
ciekawe Andrzej Marks w swoich rozważaniach też zakładał, ze
pojazd kosmiczny będzie ważył 1000 ton. Zupełnie jak ja. Albo to
nieprawdopodobny zbieg okoliczności albo coś w tych okrągłych
liczbach jest. Pan Marks zakładał, że nie da się, nawet po
opanowaniu produkowania i przechowywania antymaterii, jako źródła
energii. Ale po pierwsze pan Marks, w ogóle nie brał pod uwagę
węgla. Po drugie za bardzo się zastrzegał, że nie czyta, nie zna
i generalnie w ogóle mocno lekceważy literaturę SF. Po trzecie nie
wziął pod uwagę napędu odrzutowego Bussarda ani napędu
Alcubierre’a.
Po czwarte zaś napisał tę książkę niemal czterdzieści lat
temu. Co niewiele, ale trochę jednak zmienia, gdyż pewne rzeczy się
zmieniły. Poza oczywiście fizyką (prawami fizyki), która
niezmiennie oporuje i nie chce ani pozytywnie ewoluować w taki
sposób, aby ułatwić podróże, ani nie chce odsłonić ukrytych
możliwości, jakiś tuneli, zakrzywionych króliczych nor,
zapomnianych bibliotek, podstępnych kłów ani nawet zwykłych
wymiarów pozwalających kicać w bok, co umożliwiłoby kicanie do
przodu. Innymi słowy nie brał pod uwagę, że ten wielki
wszechświat może być całkiem mały.
Andrzej
Marks doszedł do podobnych wniosków do jakich ja doszedłem, albo
odwrotnie. Czyli potrzeby jest czas, potrzebna jest energia i
potrzebny jest napęd. Nie mamy czasu, energii i napędu, czyli
jesteśmy w nie najlepszej sytuacji. Pociechę niech stanowi to, że
mając czas nie potrzebowalibyśmy tyle energii i takich fajnych
napędów. A poza tym, kto powiedział, że musimy polecieć tam
sami. Możemy przecież wysłać kota, psa, albo ekstra smartfona,
który zrobi zdjęcia i powie jak jest.
Żeby
sięgnąć gwiazd kilogramowy smartfon potrzebuje milion razy mniej
energii niż tysiąctonowy pojazd. I mam nadzieję, że nie będzie
chciał wracać, co pozwoli na małe oszczędności. Nie trzeba też
zabierać wody, ani kanapek, ani gotowanych jajek, suszonej kiełbasy,
pomidorów, cebuli, kajzerek i paprykarza szczecińskiego.
Problem
polega na tym, że swoją powieść SF zapełniłem ludźmi i to
takimi zwykłymi: kości, krew, mięśnie, nienawiść itd. Tak sobie
myślę, że rozwiązaniem był czas. I tak nie ma to dla powieści
znaczenia. Wszystko dzieje się już po długiej i nudnej podróży
między gwiazdami.
Powieść
niebawem (miałem tu nie pisać o moim pisaniu). Anabioza czeka.
Niebawem jest względne. Anabioza daje czas. Nie trzeba się
rozmnażać w kosmosie. Co pewnie miałoby jakiś urok. Zakładając
prawo zachowania pędu, poród mógłby być rodzajem silnika
odrzutowego, co jednak nie ma większego sensu.
PS.
Napęd Bussarda ma tę zaletę, że potrafi pokazać jak człowiek,
czyli ja, jest niedouczony i pełen ignorancji. Tak sobie sobie
myślałem jak wysyłać w kosmos i wymyśliłem coś bardzo
podobnego, ale wyszukiwarka szybko wyszeptała, że ktoś, czyli
Bussard Robert
wpadł
na ten sam pomysł tylko, że wcześniej (50 lat wcześniej). Jakby
ktoś chciał się bawić w okrągłe rocznice to minęło 18
wenusjańskich lat od jego śmierci, i byłaby to okrągła rocznica
gdybyśmy mieli jedenaście palców.
Dokładam rysunek (źródło to ciekawy artykuł: https://przekroj.pl/nauka/budowniczowie-wiezy-googel-gideon-lewis-kraus)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz