sobota, 10 listopada 2018

Węgiel w kosmosie


Każdy niedowiarek, pesymista i zapewne człowiek dodatkowo wypełniony goryczą, złośliwością i żółcią, wynikającą zapewne z własnych niepowodzeń życiowych i powodzeń sąsiada, powie, że Polska nie zdobędzie kosmosu, bo ma za mało węgla. Czuje się w obowiązku wyrazić w tej sprawie własną opinię.

A to wszystko w związku ze zbliżająca się setną (dziesiąta do kwadratu rocznica!), umowną rocznicą odzyskania niepodległości Polski i świetlaną w jasnych barwach rysowaną Polską Przyszłością Kosmiczną. Chciałbym określić możliwości energetyczne polskiej wyprawy międzygwiezdnej i napomnieć o moim wkładzie nie tylko teoretycznym.

Mianowicie: nasze (to znaczy stwierdzone na terytorium Polski) złoża węgla kamiennego to zaokrąglając w górę jakieś 60 miliardów ton ale spokojnie mogę przyjąć, że 100 miliardów i nie będę tłumaczył dlaczego (to by oznaczało, że 2500 albo 1500 ton jest moje, co daje wcale niebagatelną kwotę niemal 2 milionów złotych, których nie widziałem i, będę tu prorokiem najwyższych lotów, nie zobaczę). Jeden kilogram pozwala wyprodukować przy dobrych wiatrach i niezłym węglu tak mniej więcej zawyżając 30 MJ.
Teraz wystarczy pomnożyć 30x1000000(czyli 30MJ)następnie przez 100 miliardów i ostatecznie przez 1000 i hopsa mamy energię, którą możemy z całego naszego węgla wytworzyć. 3 i 21 zer.
5 i 21 zer dżuli to była energia jaką wyliczyłem wcześniej. Wystarczy teraz obniżyć masę naszego pojazdu albo zmniejszyć jego końcową prędkość albo jedno i drugie i nie zastanawiając się jak ten cały węgiel zabrać na statek i jak mu nadać prędkość, możemy wyruszać. Aaaa... ,musimy zabrać jeszcze tlen. Możemy też zabrać trochę lasu, żeby z dwutlenku węgla (którego będziemy mieli pod dostatkiem spalając węgiel) znowu zrobić tlen i ….. węgiel i otrzymamy Polski Kosmiczny Perpetum Mobilowy Statek Międzygwiezdny o napędzie węglowym. Projekt śmiały, nowatorski, godny polecenia, na miarę możliwości, który zadziwi świat i uczyni z nas drugi Bajkonur.

Projekt ten ma tyle zalet, że zapiera dech i oszołamia, ale pomimo zapartego dechu i oszołomienie każdy powinien zanalizować i dotknąć głębi chociaż tych kilku najbardziej oczywistych, jaśniejących niczym jonowe silniki (zalet, jakby ktoś zgubił wątek).

Ja swoje 1500 albo nawet 2500 ton węgla mogę na kosmiczny sukces przeznaczyć. Pal licho te prawie dwa miliony. Trudno. Kosmos jest ważniejszy od jakiś tam konsumpcyjnych wyimaginowanych potrzeb.

PS. Zawsze starajmy się, żeby mieć kwit.
PS2. Przeczytałem Marksa (o czym niedługo). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz