Charles Bukowski. Bukowski to, Bukowski tamto. Wielkim pisarzem był
i niemało pił. Postanowiłem wrócić do Bukowskiego i zobaczyć co
w nim jest, że czytam, że renesans i sens życia. Przeczytałem.
Dla leniwych i dla takich, którzy życiem zabrali sobie czas, są
takie książeczki, które szybko i komiksowo opowiadają o
książkach. Jedna strona, trzy zdania, jedna książka (np. Hanrik
Lange „90 najważniejszych książek dla ludzi, którzy nie mają
czasu czytać”). O Bukowskim: pije, sypia z dziwkami, pije. Tyle.
Przeczytałem w całości. Każdy krótki rozdział składał się z
następujących elementów: pojechaliśmy, spotkaliśmy się,
napiliśmy się, pojechaliśmy do domu (na marginesie: ja on mógł
prowadzić po takiej ilości wina? Nieładnie). Kilka spostrzeżeń o
życiu, trochę cynizmu i ironii. Kilka razy piłem wódę i kilka
razy słyszałem ironiczno-cyniczno-sarkastyczne spostrzeżenia o
życiu wygłaszane przez paru mniejszych i większych pijaków. Ile
było w nich głębi, inteligencji i promieni oświecenia.
Może to
interesujące dokumenty o piciu i życiu na marginesie. Ale poza tym,
poza kilkoma zgrabnymi zdaniami niczego tam nie ma, poza tęsknotą
tych, którzy czytają, za życiem na krawędzi, na które ich nie
stać. Może jest coś w poezji Bukowskiego. Nie wiem. Nie czytam
poezji. Proza. Jedna książka wystarczy a i to niekoniecznie. Chyba,
że ktoś pisze doktorat o alkoholu w literaturze amerykańskiej. Jak
nie to „Pod wulkanem” (Malcolm Lowry) będzie lepszym
rozwiązaniem. Czytałem też felietony Bukowskiego. Nie skończyłem.
A rzadko mi się zdarza nie skończyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz