Popadając
w sentymentalne rozczulanie się nad sobą mogę z dużą dozą
prawdopodobieństwa stwierdzić, że zostało mi od minuty do
pięćdziesięciu lat życia. Pocieszające jest to, że nie jestem
wyjątkiem. Mało tego. Wszystko, co mnie otacza zniknie i rozpłynie
się i nic rozpoznawalnego z tego nie zostanie. Ślad po Mickiewiczu,
Sienkiewiczu i Tokarczuk, po Chopinie, Wawelu i autostradzie do
Poznania też. Za tysiąc, dwa alko dziesięć tysięcy lat nie
będzie Polski, Unii Europejskiej, Zimbabwe ani Hareru. Nawet USA nie
będzie. Za te dziesięć tysięcy lat nikt nie będzie pamiętał o
Mona Lisie i Szekspirze. Może już nie będzie nikogo, kto mógłby
pamiętać.
Coś
jednak po nas, po Polakach zostanie. A to za sprawą pozłacanej
gramofonowej płyty, która z prędkością kilkunastu kilometrów na
sekundę przemierza Wszechświat (z tym przemierzaniem Wszechświata,
trochę przesadziłem). Na płycie tej zapisano głos, który za
miliony lat jakaś inteligentna istota odtworzy i usłyszy nasz
polski, słowiański język. Nie
będą to słowa Piłsudskiego, Wałęsy, Papieża,
Lewandowskiego, Baumana ani Kaczyńskiego. Żadne tam o duchu, który
odnowi oblicze. Nic z tych rzeczy. To co po nas, Polakach zostanie,
po
niemal wsze czasy, to słowa wypowiedziane przez panią Marię
Nowakowską Stykos, skromną pracowniczkę naukową Uniwersytetu
Cornell.
Oto, co po nas zostanie, oto co usłyszy Istota: „Witajcie,
istoty z zaświatów”.
W wersji dżwiękowej: https://voyager.jpl.nasa.gov/assets/audio/golden-record/polish.au
W wersji dżwiękowej: https://voyager.jpl.nasa.gov/assets/audio/golden-record/polish.au
Żródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/7b/The_Sounds_of_Earth_-_GPN-2000-001976.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz