To powinien być blog pisarski, blog pisarza. Ale tak siedzę
od kilku miesięcy i zastanawiam się, co w blogu pisarskim powinienem zawrzeć. I
niewiele przychodzi mi do głowy. Wydawało mi się, że w naszych czasach
współczesnych każdy szanujący się pisarz/pisarka, piosenkarz/piosenkarka,
kucharz/kucharka, aktor/aktorka, malarz/malarka itd. powinien i powinna
mieć/prowadzić bloga. Pierwsze, co mi przyszło do głowy to pisać o pisaniu, ale
temat ten jest już od dawna wyjałowiony i przewleczony. Mógłbym też przez dziesiątki
stron prowadzić dyskusję z samym sobą, o tym co konstytuuje pisarza. Mógłbym
też pisać o tym, o czym piszę, co byłoby jeszcze gorsze. Mógłbym też pisać co
czytam (jeśli w ogóle) i zostać takim krytykiem z pozycji piszącego nie tylko
krytyki. Mógłbym też przedstawić się, gdzie się urodziłem i że w ogóle w
drugiej połowie puszczając w ten sposób oczko temu misiu, do co bardziej
ukultowionych „Rejsem” udowadniając, że jesteśmy z tej samej paczki. To chyba
byłoby jeszcze gorsze, od tego jeszcze gorszego poprzedniego. Obiło mi się o
uszy, że blog może też być świetnym źródłem zarobkowania, ale zgłębiwszy niezbyt
głęboko temat zauważyłem, że musiałbym pisać o ubraniach albo o gotowaniu. Nie
wiem, czy kogokolwiek zainteresowałyby setny wpis o smażeniu jajecznicy w dżinsach,
trampkach i czarnym t-shircie. Oczywiście
zawsze mogę się zwrócić w kierunku szczegółowych omówień i polityczno-społeczno-ekonomicznych
komentarzy współczesności polityczno-społeczno-ekonomicznej. I wtedy mogłoby
się okazać, że: 1. Fajnie piszę, ale zbyt mądry to nie jestem; 2. Kiepsko piszę,
ale za to jestem politycznie, społecznie i ekonomicznie zupełnie niegłupi; 3.
Zarówno piszę jak społeczno-polityczno-ekonomicznie komentuję na marnym
poziomie. Najgorsze byłoby oczywiście, gdyby to wszystko doprowadziło do tego,
że ktoś po przeczytaniu blogowatości doszedł do wniosku, że nie ma sensu czytać
pisarskości. Zawsze mnie smuciły odkrycia, że ktoś kto fajnie pisze, śpiewa,
tańczy i gra to kawał skurwla, faszysty i gwałciciela własnych żon, który… i tu
pojawiała się niekończąca się lista dodatkowa. W każdym razie
społeczno-politczno-ekonomiczne komentatorstwo wydaje mi się dosyć ryzykowane. Do
bieżącego kontaktu z osobami, które chcą się ze mną kontaktować wolę FB. Dalej
się więc zastanawiam, co będzie na tym blogu, ale przynajmniej na dziś
postanowiłem, że coś będzie i że będę walczył ze sobą, żeby przynajmniej raz w
tygodniu pojawiło się coś nowego.
Oczywiście jakby komuś przyszła jakaś podpowiedź to chętnie
wezmę ją pod uwagę (czy podpowiedzi bierze się pod uwagę?).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz