Każdy
niedowiarek, pesymista i zapewne
człowiek dodatkowo wypełniony goryczą, złośliwością i żółcią,
wynikającą zapewne z własnych niepowodzeń życiowych i powodzeń
sąsiada, powie, że Polska nie zdobędzie kosmosu, bo ma za mało
węgla. Czuje się w obowiązku wyrazić w tej sprawie własną
opinię.
A
to wszystko w
związku ze zbliżająca się setną (dziesiąta do kwadratu
rocznica!), umowną rocznicą odzyskania niepodległości Polski i
świetlaną w jasnych barwach rysowaną Polską Przyszłością
Kosmiczną. Chciałbym
określić możliwości energetyczne polskiej wyprawy międzygwiezdnej
i napomnieć o moim wkładzie nie tylko teoretycznym.
Mianowicie:
nasze
(to znaczy stwierdzone na terytorium Polski) złoża węgla
kamiennego to zaokrąglając w górę jakieś 60
miliardów ton ale
spokojnie mogę przyjąć, że 100 miliardów i nie będę tłumaczył
dlaczego (to
by oznaczało, że 2500 albo 1500 ton jest moje, co daje wcale
niebagatelną kwotę niemal 2 milionów złotych, których nie
widziałem i, będę tu prorokiem najwyższych lotów, nie zobaczę).
Jeden
kilogram pozwala wyprodukować przy dobrych wiatrach i niezłym węglu
tak mniej więcej zawyżając 30 MJ.
Teraz
wystarczy pomnożyć 30x1000000(czyli 30MJ)następnie przez 100
miliardów i ostatecznie przez 1000 i hopsa mamy energię, którą
możemy z całego naszego węgla wytworzyć. 3
i 21 zer.
5
i 21 zer dżuli to była energia jaką wyliczyłem wcześniej.
Wystarczy teraz obniżyć masę naszego pojazdu albo zmniejszyć jego
końcową prędkość albo jedno i drugie i nie zastanawiając się
jak ten cały węgiel zabrać na statek i jak
mu nadać prędkość, możemy
wyruszać. Aaaa...
,musimy zabrać jeszcze tlen. Możemy też zabrać trochę lasu, żeby
z dwutlenku węgla (którego
będziemy mieli pod dostatkiem spalając węgiel) znowu
zrobić tlen i ….. węgiel i otrzymamy Polski Kosmiczny Perpetum
Mobilowy Statek Międzygwiezdny o napędzie węglowym. Projekt
śmiały, nowatorski, godny polecenia, na miarę możliwości, który
zadziwi świat i
uczyni z nas drugi Bajkonur.
Projekt
ten ma tyle zalet, że zapiera dech i oszołamia, ale pomimo
zapartego dechu i oszołomienie
każdy powinien zanalizować i dotknąć głębi chociaż tych kilku
najbardziej oczywistych, jaśniejących niczym jonowe silniki
(zalet, jakby ktoś zgubił wątek).
Ja
swoje 1500 albo nawet 2500 ton węgla mogę na kosmiczny sukces
przeznaczyć. Pal licho te prawie dwa miliony. Trudno. Kosmos jest
ważniejszy od jakiś tam konsumpcyjnych wyimaginowanych potrzeb.
PS.
Zawsze starajmy się, żeby mieć kwit.
PS2.
Przeczytałem Marksa (o czym niedługo).